Przejdź do treści

Rok 1983

    Gdybym miał wskazać na osi czasu datę, którą uważam za punkt zwrotny w amerykańskim dyskursie publicznym dot. broni palnej, bez wahania wybrałbym rok 1983. Zdarzyły się wtedy dwie rzeczy o doniosłym znaczeniu dla przyszłego kształtu tej debaty: na rynku księgarskim pojawiła się długo wyczekiwana, sfinansowana ze środków federalnych monografia pt. “Under the Gun”, będąca efektem pracy wyselekcjonowanego przez prezydenta Jimmy’ego Cartera zespołu socjologów z Massachusetts, i uruchomiono pod auspicjami CDC – teoretycznie bez związku z publikacją książki, ale za to w reakcji na wymykającą się spod kontroli murzyńską przestępczość [1] – Wydział Epidemiologii Przemocy (The Violence Epidemiology Branch). 

    Zarys historyczny: w dekadzie lat 70. XX wieku, w obliczu niepokojąco rosnących wskaźników ulicznego bandytyzmu, poważnie nasiliły się protesty oraz naciski ze strony grup lobbujących za uchwaleniem federalnego zakazu sprzedaży broni krótkiej [2]. Wiodącą rolę w tej kampanii odegrał niejaki Nelson “Pete” Shields III, prominentny marketingowiec na usługach DuPonta, następnie dyrektor wykonawczy i przewodniczący Handgun Control, Inc., organizacji, z której wykształciła się później The Brady Center to Prevent Gun Violence, czyli w potocznej mowie “Banda Brady’ego”. Shields nigdy specjalnie nie ukrywał radykalizmu swoich poglądów, wręcz przeciwnie – obnosił się nimi na łamach prasy (za Richard Harris, “Handguns” [w:] “The New Yorker”, 26/06/1976, s. 53-58):

    Będziemy stawiać jeden krok naraz, bez pośpiechu. Biorąc poprawkę na polityczne realia, ten pierwszy z konieczności musi być umiarkowany. Należy skupić wysiłki na zaostrzeniu bardzo konkretnych przepisów i potem znowu na zaostrzeniu kolejnych, i kolejnych, i tak aż do skutku. Nasz ostateczny cel – totalna reglamentacja broni krótkiej – wymaga czasu. Podstawowym problemem jest wyhamowanie produkcji i sprzedaży; dalej – wprowadzenie obowiązku rejestracji. Ostatnia rzecz, z którą trzeba będzie się uporać, to sprawienie, by posiadanie tejże broni i amunicji do niej (poza paroma licencjonowanymi wyjątkami) stało się do reszty nielegalne.

    [We’ll take one step at a time, and the first is necessarily – given the political realities – very modest. We’ll have to start working again to strengthen the law, and then again to strengthen the next law and again and again. Our ultimate goal, total control of handguns, is going to take time. The first problem is to slow down the number of handguns being produced and sold in this country. The second problem is to get handguns registered. The final problem is to make possession of all handguns and all handgun ammunition – except for the military, police, licensed security guards, licensed sporting clubs, and licensed gun collectors – totally illegal.]

    Powodem tak ostrej awersji Shieldsa do broni było morderstwo syna dokonane w 1974 roku. Chłopak padł ofiarą czarnoskórych muzułmanów z bojówki “Zebra”, grasujących nad Zatoką San Francisco i polujących na białych mieszkańców hrabstwa [3]. Trzykrotnie postrzelony w plecy z bliskiej odległości, osunął się na ziemię i zmarł tuż przy ciężarówce, do której ładował dywan. Pogrążony w żałobie ojciec, jak sam przyznał w rozmowie z dziennikarzami, nie chciał się mścić na oprawcach dziecka. Zamiast tego podumał nad sensem życia, co nieuchronnie przywiodło go do jedynie słusznej, arcylogicznej konkluzji – że dla dobra ogółu społeczeństwa należy izolować praworządnych cywilów od broni.

    Podczas gdy były ekspert od reklamy w największym koncernie chemicznym Ameryki udzielał się towarzysko na waszyngtońskich salonach, brał udział w kongresowych przesłuchaniach i intensywnie popularyzował wizję świata wolnego od pistoletów i rewolwerów, administracje rządowe najpierw za kadencji republikanina Geralda Forda, a potem demokraty Jimmy’ego Cartera pilnie poszukiwały empirycznych dowodów, że taki świat rzeczywiście skorzysta na wdrożeniu postulowanych restrykcji. Słowem, niezbędne stało się opracowanie bezpartyjnego, obiektywnego i podpartego autorytetem nauki uzasadnienia dla ewentualnych reform. W tamtym okresie na terytorium Stanów obowiązywało tysiące odrębnych rozporządzeń, norm i precedensów prawnych, regulujących handel, posiadanie, względnie noszenie broni palnej, jednakże nikt w Departamencie Sprawiedliwości nie zadał sobie nigdy trudu dogłębnej oceny ich wpływu na przestępczość, co więcej, nikt nie dysponował nawet pełnym wykazem badań już przeprowadzonych na tym polu. Dopiero Jimmy Carter postanowił uporządkować bałagan, zlecając dwóm znamienitym socjologom z Uniwersytetu w Massachusetts-Amherst tytaniczną misję skompletowania danych koniecznych do odpalenia politycznej rewolucji we wiadomej kwestii. Uprzedzając: wyniki ich trzyletniej harówki okazały się druzgocące dla jej sponsorów.

    Obiecane fundusze – okrągłe dwieście tysięcy dolarów – przyszyły z Narodowego Instytutu Sprawiedliwości (The National Institute of Justice/NIJ). Wtedy była to suma ogromna. Żaden demokratycznie wybrany rząd świata nie przeznaczył wcześniej takiej kwoty na jednorazowe przedsięwzięcie naukowe, eksplorujące fenomen przestępczości. Obydwaj główni autorzy oddelegowani do sporządzenia raportu – James D. Wright i Peter H. Rossi (potem do załogi dołączyła jeszcze Kathleen Daly) – wyznawali z grubsza te same przesądy co zleceniodawcy zadania i byli przekonani, że zwalenie całej winy za przemoc w Ameryce na broń palną będzie tylko formalnością i potwierdzeniem oczywistego – że jest ona narzędziem wymyślonym do siania zniszczenia (Wright był nawet współtwórcą głośnego tekstu o prowokacyjnym tytule “The Ownership of the Means of Destruction”).

    Trudno wymarzyć sobie lepszą sytuację na starcie: przedsięwzięcie opłacone z dotacji przez administrację rządową przeciwną broni, oddane w ręce zadeklarowanych hoplofobów, którzy intuicyjnie wierzyli, że “more guns” równa się “more crime”. Koniec, kropka. Cóż mogło się tu nie udać? Nie powiodło się wtłoczenie tematu broni w ideologiczne ramy, gdyż ten okazał się dalece bardziej zniuansowany niż pierwotnie zakładano.

    Dokładna ewaluacja większości pisemnych źródeł z pogranicza kryminologii i socjologii, które były dostępne do wglądu w momencie kompilowania dokumentacji, jak również zgromadzone niezależnie dowody, zmusiły obu naczelnych wykonawców projektu do fundamentalnej rewizji wyznawanych prawd wiary [4]. Po latach swoją niespodziewaną woltę w podejściu do kwestii posiadania broni Wright wspominał następująco (zwracam uwagę, że zacytowany urywek to jest oficjalne, wyważone stanowisko autora; w prywatnej korespondencji profesor-konwertyta jest znacznie bardziej krytyczny i określa literaturę przedmiotu mianem “result oriented trash” – śmieciowej i zorientowanej na udowadnianie z góry przyjętych tez): 

    W toku moich poszukiwań zostałem zmuszony do zakwestionowania praktycznie każdej obiegowej mądrości dotyczącej broni, przestępczości i przemocy. Aktualnie moja opinia jest taka, że przekonująca argumentacja za ostrzejszym unormowaniem prawodawstwa w tym zakresie nie ma racji bytu, przynajmniej nie w oparciu o dane statystyczne. Do wielu zwolenników kontroli broni, z którymi miałem okazję rozmawiać na przestrzeni ostatnich lat, żywię wyłącznie szacunek. Ludzie ci są inteligentnymi, wrażliwymi humanistami, a ich zasadnicze dążenie do zmniejszenia liczby zgonów i przemocy w naszym społeczeństwie jest celem, który każda cywilizowana osoba powinna popierać. Doszedłem jednak do wniosku, iż w złym miejscu upatrują oni przyczyn zwalczanej patologii.

    [In the course of my research, I have come to question practically every element of the conventional wisdom about guns, crime, and violence. Indeed, I am now of the opinion that a compelling case for “stricter gun control” cannot be made, at least not on empirical grounds. I have nothing but respect for the various pro-gun control advocates with whom I have come into contact over the past years. They are, for the most part, sensitive, humane, and intelligent people, and their ultimate aim, to reduce death and violence in our society, is one that every civilized person must share. I have, however, come to be convinced that they are barking up the wrong tree.]

    Peter Rossi potrafił być równie autentyczny, kiedy przyznawał się do swoich początkowych, ufundowanych na arogancji, czysto spekulatywnych przekonań. Jego intelektualna uczciwość została wystawiona na próbę. Posiłkując się słowami Rossiego, on i Wright mieli nadzieję –

    (…) że w miarę szybko znajdzie się solidne uzasadnienie dla proponowanych reform prawa. Robiliśmy, co w naszej mocy, ale kolejne odkrycia tylko oddalały nas od konwencjonalnego myślenia o reglamentacji broni. Kiedy Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie wychwalało pod niebiosa wyniki badań moich i Wrighta, że rutynowe metody regulowania rynku broni nie będą miały wpływu na przestępczość z jej użyciem, obaj po cichu liczyliśmy, że ta wiadomość nie dotrze do naszych lewicowych kolegów na uniwersytecie.

    [(…) hoping at the outset that we would find evidence for a strong case for stronger gun control measures. We tried our best, but our findings could not substantiate a valid case for conventional ideas about gun control. When the National Rifle Association praised Wright’s and my findings that there was no evidence that conventional methods of gun control would affect the criminal use of handguns, we both hoped that news of this would not get out to our liberal neighbours and colleagues in Amherst, Massachusetts.]

    Złożone z trzech tomów sprawozdanie tercetu Wright-Rossi-Daly nie od razu puszczono do sprzedaży. Najpierw elaborat krążył po gabinetach rządowych i był studiowany w wąskich kręgach uczelnianych. W księgarniach oraz na bibliotecznych regałach wylądował w formie zredagowanej z dwuletnim poślizgiem. W akapicie otwierającym wątek napisałem, że w teorii nie istniał związek między jego komercyjnym debiutem a inauguracją działalności struktur Wydziału Epidemiologii Przemocy. Zbieżność obu zdarzeń wydaje się przypadkowa, niemniej dla dużej większości komentatorów, śledzących ostrożnie rozwój wypadków, stało się jasne, że wraz z trafieniem “Under the Gun” pod strzechy przeciwnicy broni palnej odnieśli dotkliwą porażkę na gruncie nauk społecznych – argumenty, mające wspierać promowaną przez nich filozofię “dokręcania śruby”, rozpadły się w zderzeniu z metodą empiryczną.

    W atmosferze zaprzepaszczonej szansy zrodziła się więc potrzeba wytworzenia alternatywnej frazeologii w kontaktach z dziennikarzami. W ten sposób sporadyczne i nieskoordynowane inicjatywy, usiłujące wepchnąć zjawisko przemocy z udziałem broni w okowy quasi-medycznej narracji, otrzymały u zarania lat 80. zeszłego stulecia odgórną sankcję. W konsekwencji w roku 1983 po raz pierwszy w historii spora część środowiska lekarskiego oficjalnie uznała sam fakt posiadania w domu choćby nabojów do małokalibrowego pistoletu za problem natury epidemiologicznej, z kolei dostęp do broni palnej zdefiniowano jako zagrożenie dla zdrowia publicznego. W nowej nomenklaturze jej właściciele uzyskali status nosicieli zarazy, amunicja – patogenu, rany postrzałowe – choroby, zaś ogół popełnianych przestępstw – epidemii.

    Po takiej wolcie otwarta wojna z NRA była tylko kwestią czasu.

    ____________________

    [1] Zobacz cytat z tej broszury.

    [2] Naczelny Lekarz Ameryki wzywał w roku 1979 do niezwłocznego zredukowania liczby pistoletów i rewolwerów w obiegu cywilnym:

    [3] Oto co nowojorski “Times” umieścił w nekrologu wydrukowanym na okoliczność śmierci ojca:

    Mr. Shields had been an executive of E. I. du Pont de Nemours & Company for 26 years when his son, Nelson 4th, was shot and killed in San Francisco in 1975, a victim in a series of racially motivated killings of whites by four blacks that came to be known as the Zebra killings.

    Banda czarnych morderców-rasistów wzięła swoją nazwę od kanału radiowego (kanał Z) używanego przez służby mundurowe w hrabstwie San Francisco. Po przeanalizowaniu sterty raportów policyjnych, stenogramów sądowych, dokumentacji medycznych oraz wywiadów ze świadkami, wyczyny zwyrodnialców wiernie zrekonstruował kilka lat później kryminolog, Clark Howard, w książce “Zebra: 179 dni terroru”. Na czele watahy stało czterech członków szajki “Death Angels” (Aniołowie Śmierci) powiązanej z Narodem Islamu, choć jest rzeczą oczywistą, że ścisła grupa zabójców było dużo liczniejsza:

    zebra_killers

    Jesse Lee Cooks, J. C. Simon, Larry Green i Manuel Moore kierowali wszystkie ataki przeciwko białym kobietom i mężczyznom. W rezultacie ich półrocznej aktywności zginęło minimum piętnaście osób (tyle im udowodniono; kalifornijska policja podejrzewa, że zabili ponad 70, a szacunki Howarda wskazują na 270 ofiar rozsianych po różnych zakątkach stanu). Żeby przedstawić skalę okrucieństwa oprawców, posłużę się przykładem gehenny małżeństwa Richarda i Quity Hague. Parę pod bronią wciągnięto do samochodu. Quitę zgwałcono, a następnie odrąbano jej głowę. Richarda poddano działaniu maczety i klucza francuskiego. Cudem przeżył. Sprawa “Zebry” wyparowała z ludzkiej pamięci. Przede wszystkim solidarnie usunięto wszelkie uwagi na temat rasy i wyznawanej przez morderców religii. San Francisco nigdy wcześniej ani później nie doświadczyło fali terroru o podobnym zasięgu, z kolei dla Ameryki był to największy wybuch rasowo motywowanej przemocy po II wojnie światowej.

    [4] Fragment z podsumowania:

    Treść aktu oskarżenia, wymierzona w amerykańskie podejście do broni przez progresywnych intelektualistów, jest powszechnie znana; autorzy niniejszego raportu też kiedyś się z nią zgadzali. W oskarżeniu tym można wyszczególnić następujące punkty: (1) Broń palna zaangażowana jest w niesłychaną liczbę przestępstw w USA. (2) W innych krajach, gdzie praktykowana jest surowa polityka regulacyjna, zaś dostęp cywilów do broni poważnie ograniczony, przestępstwa z jej użyciem są zjawiskiem rzadkim. (3) Większość kryminalistów przy popełnianiu przestępstw korzysta z tanich egzemplarzy broni krótkiej, zwanych Saturday Night Specials; dla istnienia tego rodzaju broni nie ma żadnego uzasadnienia. (4) Wiele rodzin zaopatruje się w broń palną z intencją samoobrony, ale w efekcie i tak kończy się to zabójstwem jednego z domowników. (5) Gdyby na świecie było mniej broni, to oczywiste, że byłoby także mniej przestępstw. (6) Większa część opinii publicznej podziela to rozumowanie i popiera kurs na zaostrzanie prawa, odkąd tylko zaczęto zadawać pytania w tym temacie. (7) NRA stanowi jedyną przeszkodę, która uniemożliwia nam wkroczenie na drogę bezpieczniejszego i bardziej cywilizowanego społeczeństwa. Im głębiej poszukiwaliśmy empirycznego potwierdzenia dla tych oskarżeń, tym mniej wiarygodne się one wydawały. 

    [The progressive’s indictment of American firearms policy is well known and is one that both the senior authors of this study once shared. This indictment includes the following particulars: (1) Guns are involved in an astonishing number of crimes in this country. (2) In other countries with stricter firearms laws and fewer guns in private hands, gun crime is rare. (3) Most of the firearms involved in crime are cheap Saturday Night Specials, for which no legitimate use or need  exists. (4) Many families acquire such a gun because they feel the need to protect themselves; eventually they end up shooting one another. (5) If there were fewer guns around, there would obviously be less crime.  (6) Most of the public also believes this and has favored stricter gun  control laws for as long as anyone has asked the question. (7) Only the gun lobby prevents us from embarking on the road to a safer and more  civilized society. The more deeply we have explored the empirical implications of this indictment, the less plausible it has become.]