Przejdź do treści

O skuteczności broni palnej w defensywie (1)

    Komentarz ten dedykuję byłemu dowódcy jednostki GROM, gen. Romanowi Polko. Gdyby nie dyrdymały wygadywane przez niego w telewizji publicznej w porze najwyższej oglądalności, nigdy nie wykrzesałbym z siebie motywacji do powtórnego reanimowania wątku o DGU. Pozdrowienia wędrują również do ekipy montującej propagandowe kawałki “Panoramy” – tylko potwierdzacie słuszność stanowiska głoszącego, że budynek przy Woronicza należy zburzyć łącznie z fundamentami, zaś ziemię pod nim wypalić. Pełna wersja wyemitowanego przez “Dwójkę” materiału do podejrzenia tu. Dla tych, którzy pragną uratować swoje mózgi i unikają kontaktu z TVP, specjalnie wyciąłem kawałek wystąpienia generała:

    Wykraść? Jak Denzel Washington w scenie z “Equalizera”?

    Opinię wojskowego autorytetu mógłbym spokojnie skontrować odnośnikiem do podrozdziału ostatniej książki duetu Kleck-Kates, gdzie zostało wyraźnie powiedziane, że w prawdziwym świecie tego rodzaju incydenty praktycznie się nie zdarzają (cytuję: This type of incident is in fact virtually nonexistent), problem wykracza jednak daleko poza wykwity intelektu medialnych ekspertów i dotyczy większej narracji cyklicznie powracającej w głównym nurcie. Otóż celem przemycenia w reportażu tej konkretnej wypowiedzi było zabetonowanie w świadomości odbiorców fałszywego przeświadczenia, że posiadanie broni palnej jest wysoce nieopłacalne i zgubne dla jej właściciela, ponieważ wiąże się nieuchronnie z eskalacją przemocy, względnie z pogorszeniem sytuacji napadniętej ofiary. W następnych akapitach postaram się wyjaśnić, czemu takie rozumowanie jest wyłącznie prywatnym urojeniem pana Polko i dziennikarzy telewizji publicznej bez pokrycia w studiach empirycznych, których konkluzje są dokładną odwrotnością spekulacji generała i które w dziedzinie kryminologii pozostają konsekwentnie jednymi z najbardziej ugruntowanych twierdzeń.

    Badania bezpośrednio oceniające skutki rzeczywistych interwencji z bronią palną (czytaj: przypadków, gdy ofiara przemocy użyła jej do odparcia ataku lub odstraszenia napastnika) niezmiennie wykazywały, że osoby korzystające z tejże broni mają niższe wskaźniki obrażeń aniżeli osoby stosujące alternatywne formy samoobrony.

    [Studies that directly assessed the effect of actual defensive uses of guns (incidents in which a gun was “used” by the crime victim in the sense of attacking or threatening an offender) have found consistently lower injury rates among gun-using crime victims compared with victims who used other self-protective strategies.] 

    Cytat pochodzi z raportu sporządzonego w 2013 roku i sumującego dotychczasowy dorobek piśmienniczy w zakresie związku broni palnej z przestępczością, hierarchizującego priorytety badawcze oraz wysuwającego propozycje przyszłych inicjatyw. Jak na ironię, dokumentację przygotowano na polecenie administracji Obamy i dofinansowano ze świeżo odblokowanych prezydencką dyrektywą funduszy państwowych dla Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób (CDC). Trudno zatem podważać wiarygodność tego źródła, sugerując, iż członkowie komitetu doradczego, rekrutujący się z wymienionych w raporcie organizacji, chadzają na pasku NRA albo inkasują tłuste czeki od sektora zbrojeniowego, co wprost uwielbiają sprzedawać publice polityczni zwolennicy reglamentacji broni palnej, gdy kończą im się argumenty merytoryczne. Kluczowym fragmentem w tym cytowaniu jest fraza “niezmiennie wykazywały” (have found consistently lower injury rates), stanowiąca adekwatne streszczenie obecnego stanu wiedzy o DGU, akumulowanego na przestrzeni trzech dekad od wczesnych lat 70. XX wieku.

    W okresie pomiędzy rokiem 1980 a 2004 anglojęzyczna literatura przedmiotu wyprodukowała 29 recenzowanych pozycji podejmujących problematykę obrony własnej (SP/self-protection). Spośród nich najbardziej wyczerpujący (w sensie rezerwuaru zgromadzonych danych i liczby uwzględnionych predyktorów) jest artykuł Jongyeona Tarka, będący skondensowaną wersją pracy doktorskiej Koreańczyka [1]. Rozprawa poddaje ewaluacji fenomen DGU w szerszym kontekście reagowania na agresję przy pomocy siły fizycznej.

    Z abstraktu:

    W niniejszym studium zmierzono oddziaływanie szesnastu technik samoobrony na trzy typy następstw incydentów kryminalnych, kolejno: przywłaszczenia cudzego mienia, niegroźne dla zdrowia urazy i poważne uszkodzenia ciała. Do analizy wykorzystano wolumen 27 595 przestępstw, wypreparowanych z Krajowego Sondażu Wiktymizacyjnego z lat 1992-2001, w których doszło do osobistej konfrontacji ofiary z napastnikiem (…) Wyniki wskazują, że w porównaniu do zachowań pasywnych czynności obronne, zarówno siłowe, jak i rozjemcze, zmniejszają u ofiar przemocy szanse odniesienia kontuzji i utraty dobytku. Rozmaite zabiegi defensywne o największym stopniu gwałtowności – uwzględniając użycie broni palnej – okazały się najefektywniejsze w redukowaniu ryzyka (…)

    [This study assessed the impact of sixteen types of victim self protection (SP) actions on three types of outcomes of criminal incidents: first, whether the incident resulted in property loss, second, whether it resulted in injury to the victim, and, third, whether it resulted in serious injury. Data on 27,595 personal contact crime incidents recorded in the National Crime Victimization Survey for the 1992 to 2001 decade were used (…) Results indicated that self-protection in general, both forceful and nonforceful, reduced the likelihood of property loss and injury, compared to nonresistance. A variety of mostly forceful tactics, including resistance with a gun, appeared to have the strongest effects in reducing the risk of injury.]

    Tark zgrupował te 27+ tysięcy zajść w pięć subkategorii: napaści o charakterze seksualnym, napaści z użyciem niebezpiecznego narzędzia, rozboje, drobne kradzieże uliczne (larcenies) i włamania z elementem kontaktu domownika z intruzem. Tabela 2 pokazuje, jak kształtował się procentowy udział określonych metod obronnych w relacji do kompletu zarejestrowanych zdarzeń. W przetłumaczonej na język polski wersji tablicy wykluczyłem z oryginalnego zbioru wszelkie kolizje ze złodziejami kieszonkowymi oraz gwałty. Analiza zgłoszonych do NCVS przestępstw seksualnych ujawniła zaledwie jedne przypadek, w którym kobieta zdecydowała się sięgnąć po broń palną w celu odstraszenia agresora, a to za mało, żeby przeprowadzić stabilne pomiary. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Tark i Kleck poświęcili cały oddzielny elaborat na omówienie wyłącznie kwestii neutralizowania ataków gwałcicieli przez uzbrojone ofiary [2]. Co się zaś tyczy nieobecności kieszonkowców, to wystarczy powiedzieć, że na 445 ukradzionych torebek/portfeli/telefonów ani jeden incydent nie skończył się zranieniem osoby okradanej. Dla przejrzystości dodam, że wybór roku 1992 jako daty początkowej podyktowany został względami praktycznymi. Procedury federalne nie wymagały wcześniej od urzędników Biura Spisowego USA kodowania na formularzach ankietowych informacji o chronologicznym uszeregowaniu kolejnych faz przestępstwa (więcej o tym jakże newralgicznym aspekcie DGU w starym wątku).

    tabela_NCVS_1992-2001

    [po kliknięciu tabela otworzy się w pełnej rozdzielczości w oddzielnym oknie]

    Z tego szkicowego bilansu wynika, że choć na starcie 1/3 wszystkich ofiar przemocy doznała krzywdy fizycznej w takiej bądź innej formie, to prawie nigdy ich obrażenia nie były efektem “stawiania się” przestępcom: 2 proc. respondentów z NCVS doświadczyło lekkich kontuzji po zainicjowaniu ofensywy, z czego tylko 0.5 proc. zostało dotkliwie zranionych. Ujmując rzecz inaczej: niezależnie od przyjętego kursu w obronie i ciężaru gatunkowego przestępstwa, gdy człowiek zaczyna stawiać opór, prawdopodobieństwo, że ucierpi spada niemal do zera (Tark: Once victims resist, the probability that they will suffer any further injury drops almost to zero, regardless of crime type or form of resistance).

    W dokumencie pojawia się jednak wyraźne ostrzeżenie skierowane do czytelników, aby nie interpretować tych liczb jako uniwersalnego miernika relatywnej skuteczności poszczególnych metod samoobrony, ponieważ proste różnice procentowe między wskaźnikami obrażeń odzwierciedlają znacznie więcej aniżeli tylko różnice w skutkach działań defensywnych podjętych przez ofiarę (Tark: Readers should not interpret these figures as measures of the relative effectiveness of the various resistance tactics, since simple differences in injury rates reflect more than just differences in the effects of victim actions).

    Przykładowo: odczytywana z pominięciem kontekstu rubryka “napaści / pobicia” informuje, że nadspodziewanie wysoki odsetek ofiar, które nacisnęły spust w sytuacji zagrożenia, odniósł urazy po użyciu broni palnej (7.1 proc), podczas gdy ci, którzy postanowili zatelefonować na policję, wyszli bez szwanku z ponad 99 proc. incydentów. Czy to oznacza, że w chwili napaści rozsądniej jest wyciągnąć – zamiast pistoletu – telefon i zadzwonić po pomoc?

    Ludzie nie reagują na przemoc w sposób losowy. Determinacja, z jaką angażują się w obronę własnego życia oraz mienia, jest zawsze wypadkową kombinacji czynników środowiskowych i psychologicznych, jak również cech indywidualnych, atrybutów napastnika i najważniejsze – okoliczności, w których dochodzi do konfrontacji. Pewne zabiegi defensywne będą zatem bardziej powszechne w warunkach, które niejako z góry faworyzują broniącą się ofiarę w tym sensie, że kiedy ma ona szczęście trafić na bandytę nieskorego do brutalnych zachowań albo kiedy znajdzie się w dogodnym położeniu, gwarantującym możliwość uniknięcia kontaktu z prześladowcą, wtedy niewątpliwie skorzysta z innych rekwizytów oraz innego repertuaru technik obronnych.

    Weźmy akcję z telefonowaniem. Osoby dzwoniące na policję w toku trwania przestępstwa są w stanie to zrobić, bo nic nie zagraża bezpośrednio ich życiu. I teraz badacz, interpretując dosłownie wartości procentowe podane w tabelce, łatwo może popełnić błąd, polegający na przeszacowaniu efektywności “telefonowania”, które tak naprawdę samo w sobie ma mocno ograniczony (czy wręcz nieistotny) wpływ na następstwa incydentu, tzn. na fakt, że ofiara wykaraskała się bez uszczerbku na zdrowiu z potencjalnie niebezpiecznej napaści:

    Z drugiej strony, człowiek ucieka się często do ekstremalnych rozwiązań w ekstremalnych warunkach, co sprawia, iż nawet niezwykle wydajne wysiłki obronne mogą w statystykach wypaść gorzej niż w rzeczywistości z racji tego, że beznadziejny kontekst, w który uwikłane były ankietowane podmioty, wygenerował zauważalnie wyższy odsetek urazów niż w przypadku metod mniej drastycznych, lecz przetestowanych w bardziej sprzyjających warunkach. T-K zdołali wykazać, że w odróżnieniu od pozostałych respondentów ofiary przemocy, posiłkujące się bronią palną do odpierania ataków, już na starcie wplątane były w scenariusze, potęgujące ryzyko zranienia z przyczyn niezależnych od ich DGU. Przykładowo: w stosunku do osób sięgających po środki alternatywne osoby grożące bronią swoim prześladowcom miały o 75 proc. większą szansę konfrontować się z młodszymi napastnikami, o 80 proc. większą szansę stawiać czoła kilku agresorom jednocześnie, o 200 proc. większą szansę napotykać przeciwników noszących klamki i o 179 proc. większą szansę zderzać się z adwersarzami uzbrojonymi w nóż albo inne ostre przedmioty. W podobnie dramatycznej konfiguracji znajdowali się uczestnicy federalnej ankiety, którzy zamiast straszyć / blefować, posunęli się do oddania strzałów. I teraz jeśli ktoś nie włączy do modelu tych newralgicznych, eskalujących zagrożenie kontekstów, wówczas błędnie zinterpretuje efekty oddziaływania pominiętych zmiennych jako bezpośrednie skutki DGU, przysłaniając bądź też całkowicie negując wszelkie korzyści płynące z posiadania broni palnej.

    Warto tu podkreślić, iż przez kilka ładnych lat za sprawą panów Alberta Reissa i Jeffreya Rotha (1993) pokutowała w kryminologii opinia, że osoby używające broni dysponują przewagą nad resztą ofiar w postaci swoistej nadwyżki czasowej, pozwalającej dokładniej przygotować się do obrony (wyjąć pistolet / rewolwer z szuflady / sejfu / kabury, załadować magazynek / umieścić naboje w komorach bębna, wycelować etc.). W konsekwencji to nie broń palna per se, lecz naddatek czasu – spekulowali Reiss i Roth – odpowiadał za lepszą pozycję DGU w statystykach. Szkopuł tkwi w tym, że nikt nigdy nie potwierdził tej logiki eksperymentalnie ani nie zademonstrował choćby poszlaki wspierającej tę hipotezę. Jak się rzekło w poprzednim akapicie, dowody empiryczne zebrane przez Tarka wskazują, że ludzie dobywający broń stawiają czoła dalece bardziej niefortunnym okolicznościom niż przeciętny cywil, wymuszającym podejmowanie szybkich decyzji. Wobec powyższego wskaźniki odniesionych ran w tej podgrupie, choć fantastycznie niskie, mogą być i tak nienaturalnie wyśrubowane w stosunku do odrębnych form SP.

    Mówiąc krótko, poprawne wnioskowanie na temat skuteczności bądź nieskuteczności DGU wymaga skontrolowania możliwie jak największego spektrum zmiennych objaśniających (independent variables) i dodatkowo skorygowania surowych pomiarów z tabeli o szereg bodźców zakłócających (confounding factors), które mogłyby “zanieczyścić” związek między danym wariantem samoobrony a poszukiwanym rezultatem. Predyktory zaimplementowane w modelu statystycznym przez Tarka & Klecka denotowały cechy charakterystyczne ofiar, napastników i miejsc:

    Kleck_Tark_lista_zmiennych

    [po kliknięciu spis wyświetli się w pełnej rozdzielczości w oddzielnym oknie]

    Zalety takie jak przewaga wieku (nazwa kodowa: ADVAGEOF), płci (ADVSEXOF) i przewaga liczebna (ADVNUM) odzwierciedlały siłę przeciwnika w stosunku do wieku, płci lub liczebności ofiar. Młodzi mężczyźni z przedziału 15-29 lat, tworzący zwarte kliki [3], kodowani byli najwyżej w hierarchii. Z kwestią młodzieńczego wigoru wiąże się również taki truizm, że im ofiara starsza, tym słabsza, maleje więc prawdopodobieństwo, że będzie się ona zapalczywie bronić w trakcie rozboju bądź włamania, przez co bandyta może nie widzieć potrzeby obezwładniania jej zaraz na początku incydentu. Dalej – zmienne determinujące stopień bezpieczeństwa odczuwanego przez ofiarę zdefiniowano jako znajomość otoczenia i możliwość uzyskania wsparcia od innych uczestników zajścia, tj. rodziny, przyjaciół, sąsiadów, ewentualnie postronnych obserwatorów. Przestępstwo może być bowiem dokonane w obrębie domostwa (ATHOME), w pobliżu posesji (NEARHOME) albo w kontrolowanej przestrzeni publicznej (SECUPUB) typu budynki szkolne, zakłady pracy, centra handlowe, monitorowane zaułki i uliczki. Obecność świadków, potencjalnych sprzymierzeńców ofiary (OTHEPRES), z reguły zniechęca napastnika i studzi jego zapał, jednakże asysta członków rodziny na miejscu zdarzenia, w tym szczególnie towarzystwo dzieci (FAMIPRES), ma już ambiwalentny wpływ na broniącą się osobę: mobilizujący do walki albo wręcz przeciwnie – osłabiający jej wolę oporu z obawy przed sprowokowaniem drażliwego agresora. Uwzględniono także predyktory opisujące środowisko wiejskie i miejskie (RURAL, URBAN) z uwagi na różną gęstość zaludnienia obszarów zurbanizowanych oraz predyktory dookreślające, w jaką broń wyposażony był sprawca w momencie popełniania przestępstwa (OHADGUN, OHADKNIF i OHADSHAP – broń palna, nóż, inny zaostrzony przedmiot).

    Posiłkując się treścią zeznań, złożonych przez Klecka pod przysięgą z okazji przesłuchania przed Sądem Okręgowym w Dystrykcie Północnym stanu Kalifornia, dotychczasowy dorobek piśmienniczy o DGU zamknąć można w dwóch punktach:

    • Chwytając za broń palną w ramach czynności defensywnych jesteśmy mniej narażeni na ryzyko odniesienia kontuzji i utraty dobytku niż ci, którzy w analogicznych sytuacjach albo w ogóle rezygnują z działania, albo korzystają z innych metod samoobrony (Crime victims who use guns for self-protection are less likely to be injured or lose property than otherwise similar victims in otherwise similar crime situations who either do not resist at all or who use other self-protection strategies.)
    • Spośród wszystkich szesnastu wariantów stawiania oporu wyodrębnionych przez NCVS defensywne użycie broni palnej stanowi najbardziej efektywny sposób zapobiegania poważnym obrażeniom ciała (DGU is more effective in preventing serious injury than any other victim self-protection strategy, among 16 strategies covered in the NCVS). 

    Na zakończenie chciałbym wrócić do wspomnianych 29 tekstów poruszających tematykę SP i wydanych drukiem przed opublikowaniem “Resisting Crime”. Już tylko pobieżny rzut oka na zamieszczone w nich wnioski pozwala zorientować się co do skali wzajemnie wykluczających się zapatrywań autorów na zjawisko obrony własnej. O ile ogromna część badaczy zgadzała się, że w przypadku napaści na tle seksualnym aktywny opór ze strony kobiet zauważalnie neutralizuje niebezpieczeństwo doznania urazu i wydatnie minimalizuje szanse sfinalizowania gwałtu, to podobny konsensus nigdy nie zaistniał w sferze przestępstw nieseksualnych, gdzie nierzadko ci sami eksperci wypowiadali się przeciwko idei stosowania przemocy w obronie. Argumentowali standardowo, że “stawianie się” jest aktem daremnym, bo zachęca napastnika do zadawania kolejnych obrażeń i w związku z tym zalecali swoim czytelnikom pasywizm lub dyplomację jako logiczne remedium na brutalność w prawdziwym życiu. Stanowczość, z jaką formułowali osądy, różniła się w zależności od rodzaju przestępstwa (inne wyniki generowały pomiary dla włamań, inne dla napadów rabunkowych, jeszcze inne dla pobić), ogólnie jednak przejmowanie inicjatywy w defensywie na drodze siłowej nie było specjalnie zachwalane. Ten błędny pogląd utrzymuje się niestety w pewnych kręgach do dzisiaj.

    Przyczyn występowania tuż obok siebie sprzecznych konkluzji w poszczególnych pracach z dziedziny kryminologii SP należy upatrywać w ich niespójnej metodyce:

    • Mnóstwo eksperymentów opartych było na skromnej, samplowanej nielosowo populacji i niereprezentatywnej próbie przestępstw, zaraportowanych lokalnym organom ścigania; analizowano zgłoszenia odebrane przez dyspozytora w jednym komisariacie albo jakiejś pokrewnej terenowej agencji policyjnej (Prentky, Burgess i Carter /1986/, Weiner /1987/, Fritzon i Ridgeway /2001/); przypadki studentów rekrutujących się z jednego kampusu uniwersyteckiego (Levine-MacCombie i Koss /1986/); przypadki gwałtów, których ofiary szukały pomocy w jednym konkretnym ośrodku wsparcia (Cohen /1984/, Ruback i Ivie /1988/); prześwietlano przestępców osadzonych w tym samym zakładzie karnym oraz pensjonariuszy leczonych w pojedynczej placówce medycznej (Ullman i Knight /1992/, /1993/); egzaminowano też osoby, które same siebie zarekomendowały na kandydatów do wywiadu i partycypowały w nim ochotniczo (Bart /1981/, Bart i O’Brien /1984/).
    • Ludzie przejawiają tendencje do niezgłaszania policji incydentów, w których obyło się bez uszkodzeń ciała tudzież kradzieży/destrukcji własności, stąd też oficjalne wskaźniki wiktymizacji z konieczności zawierają skrzywienie na niekorzyść spraw “zwycięskich” dla ofiar przestępstw. Tę prawidłowość odnotowali już w 1976 roku, czyli w dekadzie, kiedy prace nad SP dopiero raczkowały, kryminolodzy Hindelang i Gottfredson, podkreślając, że systematycznie ignorowanie tego fenomenu przez kryminologów może prowadzić do bagatelizowania efektywności rozmaitych zabiegów obronnych. 
    • Zasygnalizowane wyżej skrzywienie nasila się, gdy w grę wchodzi DGU.
    • Generalizacja i zawężanie kategorii działań defensywnych. Mimo iż przed rokiem 1986 sondaż NCVS rozróżniał osiem typów czynności obronnych, a po roku 1986 rozszerzył ten katalog do szesnastu, to większość badaczy uparcie rozbijała respondentów-ofiary na dwie, maksymalnie trzy grupy – tych, którzy przyznali się w rozmowie do stosowania rozwiązań siłowych, oraz tych, którzy stając w obliczu zagrożenia, zaniechali fizycznego kontaktu, co miało potem przełożenie na niebywale uproszczony sposób klasyfikowania całego wachlarza technik samoobrony według prymitywnego klucza “z użyciem siły” i “bez użycia siły” (Block i Skogan /1986/, Marchbank i wsp. /1990/, Ullman /1998/, Fritzon i Ridgway /2001/, Bachman i wsp. /2002/). W efekcie pierwsza kategoria łączyła w sobie tak odległe przypadki jak choćby atak bronią i ucieczka na piechotę. Nietrudno zgadnąć, że wymieszanie nieprzystających do siebie i skojarzonych z różnym stopniem ryzyka wariantów SP niwelowało unikalne cechy wybranych form oporu i “spłaszczało” wyniki. 
    • Praktycznie wszyscy akademicy, którzy głęboko sceptycznie postrzegali radykalne formy SP, polegli na odcinku zrekonstruowania chronologii zdarzeń: nie potrafili (lub nie mogli) umiejscowić momentu odniesienia ran przez ofiarę w łańcuchu przyczynowo-skutkowym danego incydentu (ponownie odsyłam do poprzedniego komentarza).

    Część II

    ____________________

    [1] Notka biograficzna: zanim wylądował na Florydzie, Jongyeon Tark spędził ponad siedem lat w mundurze służb porządkowych w Seulu, kolejno w wydziale dochodzeń kryminalnych, agencji ds. zapobiegania przestępczości oraz w szeregach formacji wyćwiczonej w tłumeiniu zamieszek. Awansował do rangi porucznika. Szybko ukończył z wyróżnieniem Koreańską Narodową Wyższą Szkołę Policji na kierunku prawo. Po przylocie do USA kontynuował karierę akademicką pod okiem Gary’ego Klecka (współpraca między oboma panami trwa do dzisiaj – Kleck był promotorem Koreańczyka; jego nazwisko znalazło się w artykule obok nazwiska podopiecznego dla podniesienia prestiżu publikacji). Aktualnie Tark piastuje stanowisko profesora na Uniwersytecie Hannam w swoim ojczystym kraju, specjalizując się w zagadnieniach z pogranicza kryminologii i prawa karnego.

    [2] “Resisting Rape: The Effects of Victim Self-Protection on Rape Completion and Injury”, 2014 (link):

    Podsumowując, większość czynności defensywnych – z zastosowaniem siły lub bez – albo znacząco obniża ryzyko sfinalizowania przestępstwa, albo nie ma żadnego istotnego statystycznie wpływu na przebieg gwałtu. Mowa zwłaszcza o takich działaniach jak atak bez broni, szamotanina, ucieczka i próby zwrócenia na siebie uwagi, które w przebadanej grupie wydają się redukować szanse ukończenia gwałtu o więcej niż 80 proc. w stosunku do postaw cechujących się biernością. Dalej: pomimo iż nie udało się zebrać wystarczająco dużej liczby incydentów, by otrzymać silną statystyczną korelację, to te kilka przypadków (9), kiedy ofiara użyła albo zagroziła użyciem dowolnego oręża, okazały się stuprocentowo skuteczne w prewencji i unikaniu urazów.

    [To summarize, most SP actions, both forceful and non-forceful, either significantly reduce the risk of rape completion or have no significant effects.  In particular, actions such as attacking without weapons, struggling, running away or hiding, and trying to attract attention or help appear to reduce the risk of rape completion more than 80% compared to nonresistance. Further, although there were too few sample cases for associations to be statistically significant, the few sample instances of rape victims using weapons to resist appear to have been completely effective in preventing rape completion and avoiding post-self-protection injury, given that none of the nine sample cases resulted in a completed rape or post-SP injury.]

    Z metaanalizy Jennifer Wong i Samanthy Balemby, 2016 (link):

    Kleck i Sayles ustalili, że opór z wykorzystaniem dowolnej broni (zwłaszcza palnej lub noża) stanowi najbardziej efektywny sposób zapobiegania gwałtom. (…) Generalnie rezultaty naszej kwerendy wskazują, że ofiary, które chcą zminimalizować ryzyko zgwałcenia, nie powinny podporządkowywać się woli napastnika.

    [Kleck and Sayles determined that resistance with any weapon (particularly a gun or knife) is the most effective in terms of rape avoidance (…) Together, these meta-analytic results suggest that victims should resist a sexually abusive assailant in whatever way possible in order to increase their chances of rape avoidance.]

    [3] Tuscon, Arizona, czterech uzbrojonych włamywaczy podjeżdża pod czyiś dom z zamiarem dokonania napadu. Nagranie pochodzi z kamery zainstalowanej na zewnątrz. Sprawcy: Jose Manuel Chavez (21), Alejandro Durazo (22), David Gutierrez (22) i Jesus Mendivil (23) zostali schwytani i aresztowani, ostatni wpadł w 2011 roku (materiał zarejestrowano w 2009). Wg zeznań sąsiadów, była to pierwsza taka strzelanina w okolicy od 20 lat: 


    Inna sytuacja: pięciu mężczyzn (!!!) zaatakowało kobietę, gdy ta siedziała w samochodzie. Otoczyli auto, próbowali otworzyć drzwi i wedrzeć się do środka. Dziewczyna wyciągnęła broń, oddała dwa strzały przez boczną szybę, jednego napastnika zraniła. Wszyscy momentalnie uciekli. Podobno chcieli ją obrabować, ale jak pięciu gości atakuje młodą kobietę, to nigdy nie wiadomo. Napaść mogła skończyć się różnie – łącznie z porwaniem i gwałtem. Lepiej nie kusić losu tylko od razu strzelać: