Przejdź do treści

Wewnętrzne sprzeczności w artykule Webstera et al. o strzelaninach w USA


    WSTĘP

    Życzyłbym sobie, aby wpis ten posłużył za coś na kształt zestawu praktycznych wskazówek odnośnie tego, jak czytać ze zrozumieniem prace z dziedziny zdrowia publicznego o broni palnej i na co zwracać w nich szczególną uwagę. Bardzo często jest bowiem tak, że tytuł i treść abstraktu nie odzwierciedlają faktycznej zawartości manuskryptu, a newralgiczne informacje poukrywane są głęboko w tekście. Generalnie na temat problemu wikłania się nauki w układy i konteksty pozanaukowe powiedziano już chyba wszystko, wciąż jednak ze zdumieniem odkrywam nowe przejawy tej patologicznej koterii.

    Michael Bloomberg, kandydat na prezydenta USA z ramienia Partii Demokratycznej w prawyborach w roku 2020, najbardziej aktywny na świecie polityczny lobbysta na rzecz ograniczania dostępu do broni palnej dla ludności cywilnej, człowiek, który niemalże w pojedynkę reanimuje antybroniowe ruchy w Ameryce, ufundował właśnie kolejny recenzowany artykuł (z dekonstrukcją dwóch poprzednich można zapoznać się tu). Do jego zredagowania miliarder “Mike” oddelegował swoich lojalnych wyrobników z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore (zespołem kierował ulubiony analityk magnata prasowego, Daniel Webster), pieniądze zaś popłynęły przez organizację Bloomberg American Health Initiative i charytatywną fundację Beatrice Joyce, czyli tradycyjne kanały finansowania otwarcie hoplofobicznej propagandy za oceanem, regularnie kolportowanej potem na łamach czasopism medycznych bądź w mediach głównego nurtu.

    Dziennikarka ABC News tłumaczy Bloombergowi różnice między
    pistoletem a karabinem maszynowym (wywiad z 20/12/2012).

    CO USTALONO?

    W skrócie: Webster et al. wyliczyli, że zakazy posiadania i/lub sprzedaży magazynków o zwiększonej pojemności (large-capacity magazines, dalej LCMs) oraz stanowe procedury wydawania zezwoleń na zakup broni krótkiej (dalej PTP, od frazy permit-to-purchase) przekładają się na ogromną (odpowiednio 87-procentową w jednej regresji i 56-procentową dla PTP) redukcję częstości występowania masowych strzelanin w USA. W takiej oto agitacyjnej formie papka ze “Szkoły Bloomberga” przekazywana jest do wierzenia i konsumowania niczego nieświadomym odbiorcom.

    TORTURY

    Data dredging to mocno wątpliwa z etycznego punktu widzenia tendencja u badaczy do obsesyjnego torturowania statystyk, czyli wielokrotnego testowania preferowanej hipotezy poprzez korygowanie i dobieranie optymalnych parametrów w modelu tak długo, dopóki nie wygeneruje on zadowalających ich wyników. Skuteczną taktyką może się tutaj okazać, przykładowo, takie przekształcanie bazowych pojęć, aby w konsekwencji uzyskać statystycznie istotne korelacje, które – pomimo oczywistej niskiej wiarygodności – będą wspierać tę hipotezę na papierze. 

    Ludzie Bloomberga piszą, iż wykluczyli z puli strzelanin zdarzenia z udziałem gangów i narkotyków, ale uwzględnili przemoc domową. Swój wybór uzasadnili chęcią bycia w zgodzie z aktualnymi trendami obowiązującymi w literaturze przedmiotu. Od razu mówię, że jest to zwyczajna bzdura. W tym aspekcie nie ma żadnych uświęconych pryncypiów – jedni autorzy, jak im pasuje, ujmują gangi (link), inni tylko strzelaniny w miejscach publicznych (link), a jeszcze inni całe spektrum incydentów (link). Pracownicy Bloomberga powinni też wiedzieć, że motywem wielu zabójstw popełnianych w domach są nierzadko kłótnie o używki i nie da się obu tych zjawisk odseparować od siebie (więcej tu). Masakra, w której giną od kul członkowie rodziny, jak najbardziej może być sprowokowana konfliktem na tle narkotykowym. Stąd moje przypuszczenia, że realnym powodem utrącenia części strzelanin ze statystyk był brzydki zamiar manipulowania danymi wsadowymi. Ich arbitralny przesiew mógł wydatnie pomóc w otrzymaniu pożądanych rezultatów na wyjściu.

    Kolejna sprawa: Webster et al. usunęli pięć jurysdykcji ze zbioru stanów – Florydę, Nebraskę, Kansas, Montanę i Kentucky. Znowu więc na etapie selekcji danych pojawiają się obiekcje co do rzetelności samego procesu. Argumentacja, że istnieją jakieś luki w raportach przesyłanych do centrali FBI przez departamenty policji w pięciu pominiętych stanach brzmi niepoważnie – przecież zawsze można było uzupełnić brakujące informacje, korzystając z bogatych źródeł suplementarnych (największą bazę zweryfikowanych strzelanin stworzył Grant Duwe).

    Sposób, w jaki Webster et al. zdefiniowali reżim PTP, również wydaje się podejrzanie zagmatwany. Zamiast oszacować wpływ wszystkich uregulowań licencyjnych, oni wybrali bardzo specyficzny wariant restrykcji, wymagający od petenta albo bezpośredniego stawiennictwa na komisariacie w celu złożenia dokumentów i/lub przeprowadzenia wywiadu środowiskowego, albo pobrania odcisków palców. Warto zauważyć, że aby spełnić kryteria kwalifikacyjne, lokalne regulacje nie musiały narzucać konieczności wizyty osobistej połączonej ze zdejmowaniem odcisków; wystarczyło sprostać raptem jednemu z tych dwóch warunków. Dzięki takiemu kodowaniu autorzy sztucznie rozdymali wolumen stanów i rozciągnęli interwał czasowy o dodatkowe lata. Jeśli teraz w tej rozszerzonej próbie wydarzyło się przypadkiem mniej strzelanin z przyczyn niezależnych od uchwalenia PTP, to i tak powstanie złudzenie, że za ten fortunny zbieg okoliczności odpowiada wdrożenie norm PTP. Na tym nie koniec kuglarskich sztuczek. Jak przyznają twórcy elaboratu – wiele spośród najkrwawszych masakr w Ameryce dokonuje się przy użyciu samopowtarzalnych karabinków, lecz z jakiegoś tajemniczego powodu zaproponowana przez nich wersja przepisów reglamentacyjnych ogranicza się wyłącznie do pistoletów i rewolwerów. Co stało na przeszkodzie, by uwzględnić też broń długą (karabinki i strzelby)?

    Ogólnie wszelkie ustalenia Webstera et al. dotyczące PTP sprawiałyby wrażenie mniej bałamutnych i bardziej spójnych, gdyby podjęto się wysiłku przedstawienia praktycznych dowodów, że restrykcje akurat w tej konkretnej postaci przynoszą większe korzyści społeczne aniżeli inne formy obostrzeń. Sygnatariusze manuskryptu wykonali krok w tym kierunku, niestety ostatecznie nie zacytowali niczego, co wspierałoby ich spekulacje. Weźmy rzeczone odciski palców – w artykule pada beztrosko rzucony komentarz, że ich ściąganie pozwala policji na skrupulatniejszą ewaluację przeszłości kryminalnej obywatela, czytaj: daje służbom mundurowym dostęp do kartotek i rekordów aresztowań, których nie przeszukuje stanowy/federalny system NICS (National Instant Criminal Background Check System). Poza anegdotycznymi przypadkami strzelanin (link) Webster et al. nie oferują jednak nawet skrawka wyjaśnienia, czemu weryfikacja niekaralności wspomagana odciskami miałaby faktycznie odkrywać więcej przestępstw niż NICS, operujący na spersonalizowanych danych (zwłaszcza że ta druga metoda już teraz efektywnie odwołuje się do międzystanowego rejestru linii papilarnych aresztantów). Zespół Bloomberga wspomniał także o obowiązkowych kursach bezpiecznej obsługi broni jako rzekomej zalecie PTP – jakby nieironicznie sugerowali, że masakry są następstwem nieostrożnego obchodzenia się z bronią i szkolenia przyszłych zabójców mogłyby im zapobiec.

    Ostatnia kwestia budząca zastrzeżenia: definicja dużych magazynków obejmuje pojemność powyżej dziesięciu nabojów bez rozróżnienia na karabinki z LCM i pistolety z LCM, co rozpościera pole do kolosalnych wręcz ekscesów. Autorzy mieszają ze sobą wszystkie incydenty – ostrzelanie uczestników koncertu z trzydziestego piętra pobliskiego hotelu za pomocą “broni szturmowej” z podpiętym bębnem na 100 “pestek” i kilka szybkich kropnięć ze standardowego magazynka do Glocka. W tej frywolnej metodyce dosłownie 1 nabój decyduje o przynależności do konkretnej subkategorii (taki Dylann Roof, morderca-rasista z Charleston, wyjawił w trakcie policyjnego przesłuchania, że załadował jedenaście kul do siedmiu magazynków). Nagabywany przez krytyków na Twitterze, Webster przyznał w końcu, że nie dysponuje wiedzą na temat liczby wystrzelonych pocisków (no bo co w sytuacji, gdy napastnik grzał z 20-nabojowego LCM i opróżnił go tylko do połowy, ubijając pięć osób?), ale i tak nie przeszkodziło mu to apodyktycznie stwierdzić, że jego narracja jest słuszna. Oddzielnego potraktowania wymaga też nigdy niesprawdzone, aprioryczne założenie, że magazynki zdolne pomieścić 12, 13, ewentualnie 15 kul są bardziej zabójcze i generują więcej ofiar aniżeli strzelanie z broni z górnym limitem 10 nabojów. Webster et al. nie raczyli wyłuszczyć, skąd miałyby się niby brać te dramatyczne rozbieżności w liczbie zabitych przy de facto tak nieznacznych różnicach w pojemności urządzeń.

    NIEWYGODNE TABELKI

    Czytając artykuł, niemal od razu przykuwa uwagę, że Webster et al. naprodukowali kilkanaście tabel z szacunkami. Te najlepsze technicznie, czyli tablice wyników (dotyczące m.in. LCMs) z użyciem efektów stałych (year fixed effects, dalej YFE), zagrzebali na szarym końcu w apendyksach, z kolei rezultaty oparte na modelowaniu bez YFE wyeksponowali w streszczeniu i paragrafie podsumowującym. Skąd to ekscentryczne odchylenie od powszechnie przyjętych reguł sztuki w badaniach panelowych (patrz choćby praca Marca Giusa)? Ktoś cyniczny mógłby skwitować ten unik następująco: zorientowawszy się, że estymacje bazujące na dokładniejszym modelu z YFE (umożliwiającym kontrolę rozmaitych nieobserwowalnych bezpośrednio czynników, które fluktuują w czasie i mają stały wpływ na zmienne zależne [strzelaniny i ofiary śmiertelne] w analizowanych stanach) nie dały Websterowi spodziewanej puenty, jako szef przedsięwzięcia zarządził on taktyczny odwrót na pozycje mniej poprawne, ale za to gwarantujące konkluzje, zgodne z linią ideologiczną zatrudniającej go instytucji.

    Proponuję spojrzeć na zawartość tabel A5 i A7, które autorzy zdeprecjonowali poprzez zepchnięcie ich do suplementu: pokazują one, że nie zachodzi żaden statystycznie istotny związek (p=.05) między zakazem sprzedaży i/lub posiadania broni szturmowej oraz magazynków o dużej pojemności a częstością występowania masowych strzelanin ogółem, częstością występowania publicznych masowych strzelanin, całkowitą liczbą osób zabitych w strzelaninach i liczbą zgonów w atakach w przestrzeni publicznej. Tam zaś, gdzie wymęczona korelacja wreszcie się pojawia (tabela A6), jest ona kompletnie niewiarygodna, gdyż łączy się z wybuchami przemocy domowej, czyli dotyczy mordów dziejących się w izolowanym, zamkniętym środowisku, w którym przewaga nad ofiarami, wynikająca z użycia LCM, odgrywa minimalną rolę w kontekście skuteczności zabijania (aby odstrzelić żonę i dzieci, nie potrzeba karabinka z 30 nabojami w magazynku). Ujmując rzecz inaczej, Webster et al. nie byli w stanie znaleźć dowodu wiążącego LCMs ze strzelaninami tam, gdzie powinien się on zmaterializować, tj. w podkategorii publicznych masowych zabójstw. Zamiast tego poszukiwane skorelowanie odkryli w miejscu raczej absurdalnym – w prywatnych domach i mieszkaniach.

    Podobnie nielogiczny wzorzec wyziera z tablic A2, A3 i A4. Tutaj arcyważny szczegół: wszystkie zdegradowane tabelki od A2 do A7 zakładają najbardziej realistyczny scenariusz wpływu LCMs na strzelaniny, to znaczy zmiany stopniowe (gradual effects) – z wliczonym oddziaływaniem magazynków, które znajdowały się w obiegu cywilnym jeszcze przed uchwaleniem prohibicji. Na swój “pełny model ujemnej regresji dwumianowej” (the full negative binomial model) zespół Webstera wytypował natomiast wariant z natychmiastowym skutkiem regulacji, zdając sobie doskonale sprawę (cytat), że jest on naciągany i utopijny. Chyba nic lepiej nie świadczy o wadliwości ich metodyki niż rezultaty tak jawnie przeczące zdrowemu rozsądkowi.

    Najzabawniejsze jest to, że nawet w kalkulacjach, które ludzie Bloomberga zdecydowali się wysunąć na pierwszy plan, gnieździ się nieścisłość, niewytłumaczalna na gruncie narracji forsowanej od dekad przez przeciwników broni palnej. Otóż w tabeli 3, agregującej dane obejmujące totalną pulę zdarzeń, można zobaczyć, że choć restrykcje na LCMs skojarzyły się negatywnie z redukcją strzelanin, to nie zaistniał już statystyczny związek (p=.05) między ograniczeniem sprzedaży LCMs a liczbą ofiar śmiertelnych. Jeśli się teraz głębiej nad tym zastanowić, taka konstatacja nie ma absolutnie sensu w świetle dywagacji teoretycznych, które legły u podstaw aktywizmu politycznego “Szkoły Bloomberga” oraz innych siostrzanych organizacji. Ich propaganda wyraźnie głosi, że należy zakazywać dostępu do pojemnych magazynków, gdyż pozwalają one mordercom na ciągłe i nieskrępowane prowadzenie ognia, co zwiększa ryzyko odniesienia krytycznych obrażeń. Sam Webster podkreślał przy rozmaitych okazjach – zarówno w wypowiedziach publicznych (link), zeznaniach przed komisjami senackimi (link), jak i w przedmiotowym artykule (link) – że pomiędzy gabarytem magazynka a wskaźnikami urazów i zgonów zachodzi funkcjonalna, ba, inherentna wręcz relacja. Nigdy jednak nie wspomniał słowem o modulowaniu częstości występowania strzelanin na drodze reglamentowania LCMs. A nie zrobił tego, ponieważ byłby to postulat karykaturalny. Historia kryminologii nie zna precedensu, żeby potencjalny sprawca ataku zrezygnował z zamiaru dokonania masakry, bo nie mógł zdobyć magazynka na 20-30 nabojów i musiał zadowolić się trochę mniejszym. Tymczasem w tabeli trzeciej stoi jak byk: spadek liczby masowych mordów przy jednoczesnym braku mierzalnego wpływu restrykcji na liczebność ofiar śmiertelnych wśród cywilów:


    Ponownie widać tu przykład fałszywej zbieżności zmiennych – wnioski uzyskane przez badaczy są bowiem dokładnie odwrotne niż można by oczekiwać w sytuacji, gdyby dostępność LCMs była jakoś kauzalnie sprzężona z fenomenem strzelanin w USA.

    ZWODNICZY TYTUŁ

    Nie ulega wątpliwości na tym etapie analizy, że pomimo hiperbolicznych deklaracji, Webster et al. nie zdołali zademonstrować żadnych rygorystycznych i empirycznie wiarygodnych dowodów na rzekomo fantastyczne dobrodziejstwa, płynące z implementacji bezwzględnych zakazów komercyjnego handlu bronią, wyposażoną w wymienialne magazynki na więcej niż dziesięć nabojów. Mało tego: z szeregu czternastu propozycji legislacyjnych zaledwie jedna – PTP, czyli licencjonowanie rewolwerów i pistoletów – wygenerowała im stabilną zależność na przestrzeni większości kluczowych modeli. Reszta – nawet te najbardziej pragmatyczne i oczywiste reguły typu blokowanie transferów broni palnej do osób aresztowanych za przemoc w rodzinie, względnie złośliwe, powtarzające się nękanie dawnych tudzież obecnych partnerek – nie przekroczyła progu statystycznej istotności (dla autorów obserwacja ta okazała się być, cytuję, “lekkim zaskoczeniem”, podczas gdy u postronnych komentatorów z marszu powinna zapalić diodę alarmową, że coś niepokojąco zgrzyta w obliczeniach). Wydawać by się mogło, iż w tych okolicznościach naturalnym wyborem na tytuł manuskryptu byłaby formuła w stylu “Kontrola broni w Ameryce jako odpowiednik terapii placebo w leczeniu przyczyn masowych strzelanin”. Albo: “Surowa reglamentacja broni słabym rozwiązaniem problemu amerykańskich strzelanin”. Rzecz jasna, nie taki komunikat trafił ostatecznie pod strzechy.

    Najemnicy nowojorskiego miliardera przemilczeli również inną fundamentalną informację, niezbędną w procesie deszyfrowania ich elaboratu. W dodatku zakopali ją tak głęboko, że próżno szukać jej śladów wewnątrz samej publikacji. Wzmianki o niej na pewno nie znajdziemy ani w abstrakcie, ani w finalnym podrozdziale, ani w środkowych partiach tekstu. Aby dotrzeć do tego klucza, trzeba uważnie zlustrować kolejno wszystkie siedemnaście tabel (3-5, A2-A15). Chodzi tym razem o skorelowanie powszechności broni (gun ownership) i strzelanin. Zgodnie z kierunkiem ustaleń zespołu Webstera, poziom uzbrojenia populacji w granicach poszczególnych stanów (wyrażony procentem samobójstw popełnianych z broni palnej) wykazuje konsekwentnie przyzerowy wpływ na zjawisko zbiorowych mordów. Obojętnie, czy mowa jest o przetrzebianiu członków rodzin czy atakowaniu losowych cywilów, każda z tablic zawiera identyczne przesłanie – nie ma łączności pomiędzy nasyceniem bronią a liczbą strzelanin i liczbą zabitych. Normalnie aż korci zatytułować artykuł “Gun Ownership Rates Have No Measurable Effect on Mass Shootings”:

    Czemu to jest takie doniosłe? Jak się rzekło – Webster et al. stanowczo optują za legalizacją porządku licencyjnego, bo wyszło im z testów, że ustawodawstwo PTP drastycznie obniża prawdopodobieństwo przeprowadzenia strzelaniny na terenie, gdzie obowiązuje, z racji izolowania od broni palnej jednostek niebezpiecznych i niezrównoważonych psychicznie, które nie powinny mieć z nią kontaktu. Egzekutywa wytycznych PTP musi zatem powodować nieuchronny i wymierny spadek odsetka uzbrojonych ludzi w społeczeństwie. Upraszczając – mniej broni, mniej strzelanin. Trudno sobie w ogóle wyobrazić, żeby analitycy Bloomberga postulowali jakiś bardziej alternatywny mechanizm działania systemu pozwoleń niż ten zaprezentowany na domyślnym schemacie:


    Podstawowy kłopot z tą implikacyjną logiką jest taki, że jak sugerują rezultaty ich własnych pomiarów, centralne ogniwa w naszkicowanym wyżej łańcuchu przyczynowo-skutkowym nie funkcjonują zgodnie z prognozami. Wiemy, że związek na linii broń-strzelaniny nie zachodzi w żadną stronę, stąd przepisy o licencjonowaniu nie mogą regulować dynamiki trendów masowej przemocy poprzez redukcję wskaźników posiadania broni palnej, gdyż jest ona elementem kompletnie neutralnym. Model matematyczny wykreowany przez grupę Webstera – i w tym twierdzeniu nie ma cienia przesady – na każdym kroku wzbudza lawinę nieusuwalnych paradoksów, które czynią go nieinterpretowalnym – zarówno na gruncie naukowym, jak i na chłopski rozum.

    WYBIÓRCZE CYTOWANIE LITERATURY

    Na koniec wypadałoby zauważyć, że Webster et al. świadomie pominęli w swoim spisie bibliograficznym WSZYSTKIE recenzowane pozycje, które kolidują z ich obliczeniami:

    • odnośnie magazynków i strzelanin: Kleck, “Large-Capacity Magazines and the Casualty Counts in Mass Shootings: The Plausibility of Linkages” (link);
    • odnośnie licencjonowania broni i strzelanin: Blau et al., “Guns, Laws and Public Shootings in the United States” (patrz tabele 3 i 4, link);
    • odnośnie licencjonowania broni i zabójstw: Gius, “Effects of Permit-to-Purchase Laws on State-Level Firearm Murder Rates” (link);
    • odnośnie licencjonowania broni i zabójstw: Luca et al., “Handgun Waiting Periods Reduce Gun Deaths” (tabela, link);
    • odnośnie magazynków i zabójstw: Siegel et al., “The Impact of State Firearm Laws on Homicide and Suicide Deaths in the USA, 1991–2016: a Panel Study” (tabele 3, S3, S5 i procenty, zobacz link i suplement);
    • odnośnie magazynków i zabójstw: Kalesan et al., “Firearm Legislation and Firearm Mortality in the USA: a Cross-Sectional, State-Level Study” (regresja, link);