Przejdź do treści

Hitler i broń palna

    Bolszewicki plakat propagandowy z 1918 roku, zachęcający do pozbywania się – jak to ujął kiedyś elokwentnie Toyotomi Hideyoshi – “niepotrzebnych narzędzi”. Hasło głosi: Obywatele, oddajcie broń!ebyśmy mogli was łatwiej wyrżnąć [1]). 


    Twórca plakatu: Alexander Petrowitsch Apsit (pseudonim Skith)

    Dyktatorzy w zachodniej części Europy też obawiali się uzbrojonych cywilów:

    Najgłupszym błędem, jaki moglibyśmy popełnić, byłoby zezwolenie podległym nam rasom na posiadanie broni. Historia pokazuje, że wszyscy zdobywcy, którzy pozwolili podbitym ludom nosić broń, przygotowali tym samym grunt pod swój własny upadek. (…) Zatem nie zezwalajmy tubylcom na formowanie jakichkolwiek oddziałów milicji. Wojska niemieckie same wezmą odpowiedzialność za utrzymanie porządku oraz egzekwowanie prawa na okupowanych rosyjskich terytoriach.

    [The most foolish mistake we could possibly make would be to allow the subject races to possess arms. History shows that all conquerors who have allowed their subject races to carry arms have prepared their own downfall by so doing. (…) So let’s not have any native militia or native police. German troops alone will bear the sole responsibility for the maintenance of law and order throughout the occupied Russian territories.]

    – Hitler’s Table Talk (s. 425-426)

    Jeszcze zanim weszły w życie wytyczne traktatu wersalskiego, partie tzw. koalicji weimarskiej uchwaliły w styczniu 1919 roku tzw. “Regulation of the Council of the People’s Delegates on Weapons Possession”, innymi słowy: całkowity zakaz posiadania przez cywilów jakiejkolwiek broni palnej. Za złamanie zakazu groziło pięć lat więzienia i grzywna w wysokości stu tysięcy marek. Wdrażanie zapisów ustawy zbiegło się z serią zamieszek na ulicach Berlina, w które zaangażowani byli przedstawiciele różnych odłamów wojującej lewicy. Starcia te przeszły do historii jako “Powstanie Spartakusa”. Celem spacyfikowania buntowników rządząca wówczas formacja, Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), wysłała na ulice Freikorpsy – założone krótko po wojnie przez zdemobilizowanych żołnierzy ochotnicze oddziały paramilitarne, które wyspecjalizowały się w konfiskowaniu uzbrojenia przeciwnikom politycznym, a w niedalekiej przyszłości miały stać się również kręgosłupem narodowosocjalistycznych bojówek.

    Kiedy po stłumieniu rewolty dwa miesiące później Spartakiści zaatakowali komisariat policji w Berlinie, świeżo nominowany Minister Obrony Narodowej, Gustaw Noske, wydał dekret, który stanowił wprost, że osoba nosząca broń z zamiarem użycia jej przeciwko siłom rządowym ma zostać na miejscu rozstrzelana oraz że za samo posiadanie broni grozi śmierć bez sądu. Oto jak zareagował na to upiorne obwieszczenie porucznik Rudolf Mann, adiutant ordynansowy we Freikorpsach (cytat za Stephen P. Halbrook – Nazi Firearms Law and the Disarming of the German Jews [2]):

    Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych rozkazał porozwieszać na murach stolicy ostrzeżenia następującej treści: “Uwaga! Cała broń ma być niezwłocznie przekazana w ręce policji. Ktokolwiek zostanie przyłapany z bronią, będzie zastrzelony na miejscu!” I co teraz ci biedni obywatele, obdarzeni przeciętnym umysłem, mają począć? Oddać broń? Ale jak? Jeśli obywatel weźmie karabin pod ramię, żeby udać się do punktu, gdzie ma zdać broń, to zanim wyjdzie na schody swojego domu, trafi pod lufy mijającego go patrolu. Jeśli jakimś cudem zdoła zbliżyć się do drzwi komisariatu i otworzyć je, będziemy musieli go zastrzelić. W końcu miał przy sobie broń. Jeśli natomiast wyśledzimy go na ulicy, przyciśniemy do ściany i jeśli po przeszukaniu okaże się, że pod płaszczem ukrywał karabin… będzie dla niego jeszcze gorzej. Moja sugestia jest zatem taka, żeby ci wszyscy, którzy chcą zdać broń, przywiązali ją do długiego sznurka i wlekli za sobą w drodze na policje. Umarłbym ze śmiechu, gdybym zobaczył kogoś idącego ulicą z bronią na sznurku.

    W roku 1928 rząd Republiki uchwalił pierwsze w historii Niemiec generalne prawo regulujące dostęp cywilów do broni palnej – “Law on Firearms and Ammunition” – odstępując tym samy od brutalnej konfiskaty i bezwzględnego zakazu znanego z lat wcześniejszych. W pakiecie znajdował się także obowiązek rejestrowania każdej posiadanej sztuki broni. Było to zatem prawodawstwo na tyle złożone i wieloaspektowe, że spełniało wszystkie wymogi narzucane Europejczykom przez współczesne demokracje. Zgadzała się nawet retoryka: ustanowiono je z intencją, jak wtedy podkreślano, zwalczania przestępczości i w trosce o porządek publiczny.

    W roku 1933 mamy kolejne wybory, do władzy dochodzą naziści i dziedziczą w spadku listę posiadaczy broni palnej, po czym rozpoczynają jej konfiskowanie w majestacie prawa:

    Rabin Dovid Bendory z JPFO na spotkaniu ze Stowarzyszeniem
    Drugiej Poprawki w New Jersey, 11/05/2011

    • AKTUALIZACJA 12/10/2015

    Ben Carson, republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, wywołał ostatnio srogą burzę w szeregach amerykańskiej progresywnej lewicy, podtrzymując sformułowaną w książce “A More Perfect Union” tezę, jakoby nazistowska filozofia kontrolowania broni palnej miała doprowadzić do ludobójstwa europejskich Żydów. Poniżej cytat z jego książki:

    Niemieccy obywatele zostali rozbrojeni przez ich własny rząd w późnych latach 30. i do połowy następnej dekady hitlerowski reżim zdążył bezlitośnie wymordować sześć milionów Żydów oraz wielu innych ludzi, których uznano za podgatunek człowieka.

    [German citizens were disarmed by their own government in the late 1930s, and by the mid-1940s Hitler’s regime had mercilessly slaughtered 6 million Jews and numerous others whom they considered inferior.]

    Rozmaite portale, które legitymują się rzekomo apolitycznym i obiektywnym podejściem do weryfikowania kontrowersyjnych twierdzeń cyrkulujących w przestrzeni publicznej, niemal od razu przystąpiły do zmasowanej kontrofensywy, wytykając Carsonowi manipulowanie faktami. Problem w tym, że prostując wypowiedź republikańskiego kongresmena, same dopuściły się ordynarnej manipulacji, przywołując opinie autorów, których narrację zakwestionowano. Taki dla przykładu “PolitiFact” zamieścił na swoich stronach fragment pracy Bernarda Harcourta, profesora wykładającego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Columbia (→ link), bez choćby pojedynczej wzmianki, że jego ekspertyza została poddana krytyce przez innego prawnika, Stephena Halbrooka, w artykule opublikowanym dwa lata później na łamach “Texas Review of Law & Politics” (→ link). Trudno o bardziej jaskrawy dowód stronniczości.

    Krótko: Harcourt argumentuje, że hitlerowcy po uzyskaniu pełni władzy wcale nie zaostrzyli przepisów, wręcz przeciwnie – w stosunku do praktyki obowiązującej w republice weimarskiej poluzowali restrykcje w zakresie nabywania, posiadania i noszenia wszystkich rodzajów broni palnej, w tym pistoletów i rewolwerów. Dalej przekonuje, że, co prawda, Żydów metodycznie rozbrajano, ale już tzw. zwykli Niemcy, rekrutujący się spośród “rasy aryjskiej”, nie mieli się czego obawiać, gdyż nazizm nie był domyślnie nastawiany przeciwko własnemu narodowi (It seems that the Nazis were relatively more pro-gun than the predecessor Weimar Republic, as evidenced by the overall relaxation of the laws regulating the acquisition, transfer and carrying of firearms reflected in the 1938 Nazi gun laws).

    W odpowiedzi Halbrook zwraca uwagę na sposób, w jaki jego oponent lawiruje w temacie nazistowskiej polityki reglamentacyjnej, operując na ogólnikach i unikając kreślenia szerszego tła dla konkretnych posunięć gabinetu Hitlera.

    Po pierwsze (i najważniejsze), przez cały pięcioletni okres konsolidowania wpływów naziści korzystali z rozwiązań prawnych stworzonych jeszcze za poprzednich rządów. Nowelizację ustawy o broni wprowadzili dopiero w marcu 1938 roku – gdy wszyscy “wrogowie państwa” (opozycja) byli już albo spacyfikowani, albo dokumentnie rozbrojeni. Dwa: lektura hitlerowskiej wersji przepisów (w komplecie z dekretami wydawanymi oddzielnie) pokazuje, że ułatwienia w dysponowaniu bronią dotyczyły głównie klas uprzywilejowanych: pracowników administracji rządowej, funkcjonariuszy Gestapo, żołnierzy Wermachtu wraz z rodzinami oraz politycznie zaufanych cywilów. W stosunku do tej ostatniej subkategorii petentów panowała naturalnie zupełna uznaniowość decyzji. Wreszcie po trzecie – naziści naprodukowali po drodze wiele pomniejszych, dokuczliwych zakazów, nieobecnych w weimarskim prawodawstwie, takich jak np. delegalizacja importu broni krótkiej czy objęcie prohibicją sprzedaży amunicji kalibru 0.22 cala (wówczas był to jeden z najpopularniejszych nabojów, patrz Halbrook, s. 134).

    Reasumując: uregulowania odnośnie broni w wariancie nazistowskim określić można mianem “relatywnie liberalnych” tylko w zawężonej, bezkontekstowej interpretacji. W rzeczywistości procedury funkcjonowały w złagodzonej formie wyłącznie dla wybranych i “sprawdzonych”.

    • AKTUALIZACJA 03/12/2016

    ____________________

    [1] Aleksandr Sołżenicyn, “Archipelag Gułag”:

    A potem w obozie piekły nas myśli: jak inaczej potoczyłyby się sprawy, gdyby każdy agent, idąc nocą łapać ludzi, nie był pewien, czy wróci żywy i musiał zawsze żegnać się z rodziną? Gdyby podczas masowych obław, na przykład w Leningradzie, kiedy za kraty szło ćwierć miasta, ludzie nie siedzieli po swoich norach, mdlejąc z lęku przy każdym trzaśnięciu bramy, przy każdym kroku na schodach – gdyby zrozumieli, że nie mają już nic więcej do stracenia i zabrali się żwawo do urządzania w sieniach swoich domów zasadzek – z siekierami, młotkami, pogrzebaczami czy dowolną inną bronią, którą mieli pod ręką? Wiadomo przecież, że te nocne gacki nie przychodzą w dobrych zamiarach – więc nie omyli się człowiek dając w łeb zbójowi. Albo taka suka z samotnym szoferem, co już czeka na ulicy – odstawić by ją jak najdalej albo przebić gumy. (…) Organy rychło nie doliczyłyby się kupy agentów i środków transportu – i wbrew najlepszym chęciom Stalina, przeklęta maszyna musiałaby się zatrzymać! ZASŁUŻYLIŚMY sobie po prostu na wszystko, co później nastąpiło.

    [2] Artykuł ten posłużył Halbrookowi za merytoryczną podstawę do napisania książki, która ukazała się na rynku amerykańskim pod koniec zeszłego roku. Mowa o Gun Control in the Third Reich – pierwsza tak kompleksowa próba opisania niemiecko-nazistowskiej polityki reglamentacji broni palnej oraz celów, jakie jej przyświecały. Publikacja w całości oparta na źródłach historycznych, rozporządzeniach ministrów Rzeszy, a także rozciągająca narrację daleko wstecz, do czasów formowania się Republiki Weimarskiej.