Dla kogoś, kto poświęci pięć minut życia na zapoznanie się z dominującym w mediach głównego nurtu schematem ukazywania broni, szybko stanie się jasne, że nie ma ona i nigdy nie miała dobrej opinii wśród zatrudnionych tam producentów narracji. Wielkie konglomeraty, za pośrednictwem serwisów informacyjnych, witryn internetowych oraz prasy papierowej, od lat forsują ideę rozbrojenia amerykańskich cywilów. Nic się pod tym względem nie zmieniło od czasu strzelaniny w Columbine i pierwszego podsumowania, opublikowanego przez Centrum Badań nad Mediami (Media Research Center/MRC).
W roku 2013, krótko po głośnej egzekucji dzieciaków w podstawówce Sandy Hook, analitycy MRC przeprowadzili kolejne dochodzenie. Tym razem wzięli pod lupę cieszące się największą oglądalnością wieczorne dzienniki telewizyjne oraz magazyny poranne trzech przodujących marek: ABC, CBS i NBC. Przeanalizowali łącznie 216 reportaży o broni palnej. Oto rezultaty:
- od 14/12/2012 do 17/01/2013 wspomniane stacje wyemitowały 99 programów i/lub wywiadów, wspierających politykę zaostrzania przepisów, i zaledwie dwanaście przeciwko (stosunek 8:1 na korzyść zwolenników kontroli broni palnej);
- zwolenników reglamentowanego dostępu do broni zapraszano w roli gości 26 razy, propagatorów argumentujących za dostępem niereglamentowanym – siedmiokrotnie;
- slogany zawierające hoplofobiczne komunikaty emitowane były dwa razy częściej niż reklamówki o treści przeciwnej;
- w dniach pomiędzy 15/12/2012 a 11/01/2013 w największych gazetach ukazały się 92 edytoriale, których motywem przewodnim była broń palna, z czego aż 89 (97 proc.) promowało legislacyjne dokręcanie śruby i skupiało się na atakowaniu/demonizowaniu NRA; spośród dwudziestu tytułów o największym nakładzie w kraju raptem dwa (nowojorski “The Wall Street Journal” i kalifornijski “The Orange County Register”) zdecydowały się na puszczenie wstępniaków argumentujących przeciw pomysłom zaostrzania prawa;
Dlaczego to jest takie istotne w kontekście debaty o broni?
Media brutalnie eksploatują racjonalną skłonność naszego mózgu do koncentrowania się na negatywnych wydarzeniach, co w połączeniu z psychologicznym zjawiskiem uproszczonego wnioskowania (availability heuristic) powoduje, że bardzo wielu ludzi, którzy traktują paski wieczornych wiadomości albo nagłówki portalozy jako źródło wiedzy o świecie, ma kompletnie skrzywione postrzeganie nie-medialnej rzeczywistości. I teraz jeśli weźmie się pod uwagę siłę tzw. czwartej władzy w kreowaniu obrazu tej rzeczywistości, wzmocnioną dodatkowo błędami kognitywnymi odbiorców informacji, to można się spodziewać, że taka spreparowana wizja świata zdominuje debatę publiczną i kształtować będzie preferencje dotyczące konkretnych działań legislacyjnych, względnie charakteru polityki w ogóle.
Twardych dowodów na poparcie nakreślonego toku rozumowania dostarcza niedawny sondaż wykonany przez Pew Research Center, z którego wynika, iż 56 proc. mieszkańców USA nie jest świadoma faktu, że od przeszło dwóch dekad wskaźniki przestępczości, ze szczególnym naciskiem na ataki rozbójnicze z użyciem broni palnej, znajdują się w trendzie opadającym. Do dużej grupy respondentów, tkwiących w błogim stanie niewiedzy, należy również zaliczyć 26 proc. osób, które są przekonane, że tak naprawdę nic się nie zmieniło w analizowanym okresie. Ankiety Gallupa ujawniają dokładnie to samo wykoślawienie percepcji. Innymi słowy, 3/4 Amerykanów nie ma zielonego pojęcia, że przez ostatnie ponad dwadzieścia lat ich kraj doświadczył największego w swojej historii trwałego spadku przestępczości przy równoczesnym bezprecedensowym wzroście wskaźnika posiadania broni palnej.
W roku 1993 na każdą stutysięczną pulę obywateli USA przypadało średnio siedem zabójstw dokonanych za pomocą broni palnej. Obecnie współczynnik ten jest niższy o prawie 50 proc. Z kolei wskaźniki wiktymizacji dla pozostałych czynów karalnych z udziałem broni (przemoc domowa, napaści, napady rozbójnicze, zgwałcenia) są dzisiaj aż o 85 proc. mniejsze niż ponad dwie dekady temu. Ustalenia te dostarczają zatem mocnych argumentów na poparcie stanowiska głoszącego, że tocząca się nieprzerwanie debata na temat ewentualnych przyszłych reform, obejmujących ostrzejsze unormowanie kwestii nabywania broni palnej przez cywilów, odbywa się w warunkach olbrzymiej społecznej ignorancji co do faktycznego poziomu przestępczości [1].
_______________________
[1] Prawie 40 proc. Amerykanów wierzy, że masowe strzelaniny i wypadki generują większość ofiar śmiertelnych użycia broni palnej w ich kraju (zobacz tu), podczas gdy w rzeczywistości obie te subkategorie składają się na zaledwie 1.5 proc. wszystkich zgonów (0.3 proc. przypada na “strzelaniny”, 1.2 proc. – na wypadki). Najbardziej niedoinformowana jest oczywiście ta grupa ankietowanych, która deklaruje, że nie posiada broni palnej w domu. Ludzie ci postrzegają Amerykę jako miejsce, gdzie rocznie w wyniku publicznych strzelanin ginie ponad 20 tysięcy osób. Warto podkreślić, że sondaż przeprowadzono czternaście dni przed fatalnym, sierpniowym weekendem roku 2019, kiedy w USA zdarzyły się dwa masowe mordy w teksańskim El Paso i w Dayton w stanie Ohio. Skrzywienia percepcji nie można więc tłumaczyć w tym przypadku absurdalnym nasyceniem relacji medialnych o strzelaninach czy gwałtownym zalewem dezinformacji.