Przejdź do treści

Publiczne strzelaniny w USA na tle reszty świata

    Krótko po zamachu terrorystycznym w ośrodku wsparcia dla osób niepełnosprawnych Inland Regional Center w kalifornijskim San Bernardino dziennikarka CBS News poprosiła Obamę o komentarz “na gorąco”. Ten z niezachwianym przekonaniem sformułował tezę, że Stany Zjednoczone doświadczają aktualnie strzelanin z regularnością, która jest niespotykana w innych rejonach kuli ziemskiej (The one thing we do know is that we have a pattern now of mass shootings in this country that has no parallel anywhere else in the world):

    CBS Evening News, 02/12/2015

    Wytłuszczona fraza stała się refrenem wszystkich oficjalnych przemówień prezydenta dot. publicznych masowych mordów z użyciem broni palnej (dalej MPS, akronim od mass public shootings). Nawet podczas paryskiej Konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu Obama nie mógł się powstrzymać i wystękał, że fenomen strzelanin nie występuje w innych krajach:

    2015 United Nations Climate Change Conference

    Retorykę waszyngtońskich ghostwriterów gładko podchwycili partyjni koledzy 44. gospodarza Białego Domu i z premedytacją korzystają z niej do dzisiaj bez jakiejkolwiek krytycznej autorefleksji. Znany ze skrajnie antybroniowych tyrad, prominentny senator z Connecticut, Chris Murphy, po masakrze we florydzkim liceum Marjory Stoneman Douglas w swoim stylu apodyktycznie oświadczył, że ta epidemia zbiorowych rzezi nie ma precedensu poza Stanami Zjednoczonymi (This happens nowhere else other than the United States of America – this epidemic of mass slaughter):

    Chris Murphy on the U.S. Senate floor, 15/02/2018

    W tym wątku zamierzam poddać to brawurowe twierdzenie konstruktywnej ewaluacji. Bez zgryźliwości czy ironizowania – tylko twarde dane empiryczne. Za pomoc naukową posłuży mi artykuł Johna Lotta & Carlisle’a Moody’ego, opublikowany w marcu 2019 roku na stronach recenzowanego wydawnictwa “Econ Journal Watch” (tekst suplementarny rozszerzony o dodatkowe trzy lata do podejrzenia tutaj).

    DEFINICJA: zaplanowany z wyprzedzeniem atak na słabo chroniony obiekt albo teren publiczny (placówka edukacyjna, restauracja, hotel, pasaż handlowy, kościół, zakład pracy, hala koncertowa, festyn, deptak, skrzyżowanie w centrum miasta, obszar wiejski etc.), w którym od kul zginęły minimum 4 osoby (z wykluczeniem napastnika), przeprowadzony przez pojedynczego sprawcę (tzw. “samotny wilk”) lub zorganizowaną grupę sprawców z nadrzędną intencją wymordowania losowych cywilów (okazyjnie także członków służb porządkowych) w relatywnie krótkim czasie (bez wyraźnych przerw między kolejnymi ofiarami). Z opisanej subkategorii USUNIĘTO:

    • regularne starcia zbrojne;
    • akty terroru sponsorowane bądź inspirowane bezpośrednio przez rządy;
    • czystki etniczne;
    • konflikty plemienne i klanowe dwóch zwaśnionych frakcji;
    • działania partyzanckie i walki powstańcze;
    • większość sytuacji zakładniczych i porwań dla okupu;
    • wojny gangów i masakry z potwierdzonym udziałem karteli narkotykowych;
    • strzelaniny na tle rabunkowym;
    • zbrodnie seryjnych morderców;
    • przemoc domową w zamkniętej, izolowanej przestrzeni prywatnej;

    INTERWAŁ: odcinek osiemnastu lat (1998-2015).

    PRÓBA: łącznie 2407 udokumentowanych oraz niezależnie zweryfikowanych strzelanin (z czego 53 zdarzyły się na terytorium USA), spełniających kryteria przedstawionej wyżej definicji, popełnionych szacunkowo przez 4937 napastników (z czego 57 pochodziło z USA). Koniecznie trzeba podkreślić, że bilans MPS dla państw innych niż obejmujące Europę kontynentalną czy rodzinę krajów anglosaskich niemal na pewno jest niekompletny.

    ZMIENNA OBJAŚNIAJĄCA: nasycenie bronią populacji za klasycznym już raportem Small Arms Survey. Ważna uwaga: metodyka SAS nie mierzy powszechności uzbrojenia, ale jego zagęszczenie w postaci wolumenu sztuk broni palnej na stu mieszkańców. Skala koncentracji broni nie mówi zbyt wiele o tym, jaki odsetek ludności ma rzeczywisty dostęp do niej, lecz na chwilę obecną, przy całym swoim upośledzeniu i przy deficycie estymacji sondażowych, nie istnieje alternatywny wskaźnik zastępczy, który ogarniałby zasięgiem zarówno Europę, jak i resztę światowych nacji.

    REZULTATY: na Stany Zjednoczone przypada 2.2 proc. globalnych strzelanin, 1.2 proc. wszystkich zamachowców i 1.5 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych. Po przeskalowaniu Ameryka plasuje się w okolicach środka stawki. Nawet wyjęcie z puli przypadków ekstremalnych takich jak Afganistan, Irak czy CAR nie zaburza tej hierarchii. Dalej: amerykańskie MPS są przeciętnie mniej zabójcze niż w większości pozostałych obszarów kuli ziemskiej (możliwe przyczyny: sprawniejsza policja i opieka medyczna w USA, lepiej wyszkoleni i bardziej zdeterminowani zabójcy poza USA). Wreszcie – nie zachodzi żadna istotna, przekrojowa korelacja między bronią palną a częstością występowania MPS; nie zachodzi też związek między bronią a liczbą osób zabitych czy rannych w strzelaninach.

    Po kliknięciu wykresy otworzą się w oddzielnych oknach w pełnej rozdzielczości (statystyki wsadowe do pobrania tu i tu). Geograficzne uszeregowanie poszczególnych makroregionów za wytycznymi Biura Danych o Zaludnieniu (Population Reference Bureau/PRB):


    (miejsce USA po uwzględnieniu strzelanin w Las Vegas i Sutherland Springs → link)


    (miejsce USA po uwzględnieniu strzelanin w Las Vegas i Sutherland Springs → link)


    (miejsce USA po uwzględnieniu strzelanin w Las Vegas i Sutherland Springs → link)


    (miejsce USA po uwzględnieniu strzelanin w Las Vegas i Sutherland Springs → link)

    TEST ODPORNOŚCI: autorzy sprawdzili, jak dalece wrażliwe na odchylenia od pierwotnych założeń są otrzymane przez nich wnioski. W tym celu zmodyfikowali nieco kryterium klasyfikacyjne i zamiast liczyć tylko zabitych, policzyli też strzelców. Górny próg numeryczny ustalili na poziomie dziesięciu lub mniej (≤10) napastników, dolny ograniczyli do samotnego sprawcy. Skrócili ponadto analizowany okres do lat 1998-2012 (czas sprzed konsolidacji tzw. Państwa Islamskiego i fali zamachów terrorystycznych w Europie Zachodniej, Afryce i Azji). Oto wyniki:

    grafika na bazie tabeli 2

    PROBLEM Z NORWEGIĄ: w opinii popularnej organizacji fact-checkingowej (zobacz → link), skalowanie statystyk w przypadku MPS jest czynnością absurdalną i generuje zmanipulowane wyniki. Norwegia doświadczyła bowiem jednej spektakularnie krwawej strzelaniny w ostatniej dekadzie (chodzi oczywiście o masakrę na wyspie Utøya z roku 2011), zatem uwzględnianie jej na diagramach zakrzywia obraz zjawiska MPS z korzyścią dla USA, gdzie ataki z użyciem broni powtarzają się systematycznie.

    Prawdą jest, że w latach 2009-2015 spora część krajów europejskich (dokładnie 73 proc. albo 11 z 15, bez Rosji) odnotowała zaledwie pojedynczą strzelaninę z 4+ osobami zabitymi. Ta sama ogólna logika argumentacji działa jednak także w odniesieniu do Ameryki: w analogicznym okresie 14 z 18 stanów (78 proc.) odnotowało zgony na skutek MPS tylko w jednym roku kalendarzowym (link).

    Druga kwestia: w Norwegii żyje ~5 milionów ludzi. Siedem amerykańskich jurysdykcji ma populację od 4.4 miliona (Kentucky) do 5.7 miliona (Wisconsin). Pomiędzy nimi znajdują się jeszcze: Luizjana (4.7), Alabama (4.9), Karolina Południowa (4.9), Kolorado (5.5), Minnesota (5.5). Trzy spośród wymienionych stanów nie zarejestrowały u siebie żadnej masowej strzelaniny w miejscu publicznym w badanym przedziale, reszta zarejestrowała jedną – tyle co Norwegia. Różnica polega na tym, że w tych siedmiu stanach zginęły w sumie 33 osoby, podczas gdy u Skandynawów – 69 (67 od kul, 1 utonęła, 1 spadła z urwiska). Mało tego: jeśli weźmie się dziesięć stanów z ludnością oscylującą w granicach 4-7 miliona, to na przestrzeni lat 2009-2015 skumulowana liczba cywilów zastrzelonych w MPS wyniosła tam 48 ofiar przy populacji 15.5x większej niż norweska.

    Dlatego właśnie per capita ma znaczenie: 


    dane za John Lott (2018) → link