Przejdź do treści

Strzelaniny w USA: relacje medialne

    Wybrałem broń palną ze względu na chęć przyciągnięcia dodatkowej uwagi mediów.
    [I chose firearms for the extra media coverage they would provide.]

    – Brenton Tarrant, urywek manifestu terrorysty z Christchurch (link)

    Pod koniec 2018 roku renomowany niemiecki Institute of Labor Economics (IZA) opublikował pierwszą naukową próbę oszacowania wpływu relacji medialnych z masowych strzelanin na częstość ich występowania (wersja zrecenzowana i poprawiona tu). Ramy teoretyczne dla istnienia proponowanego związku zostały wypracowane i przedstawione na polu kryminologii już dawno temu, ciągle jednak brakowało twardych statystyk, wynoszących spekulacje ponad poziom dowodów poszlakowych. Twórcy wspomnianego raportu, panowie Michael Jetter & Jay K. Walker, wierzą, że tym razem udało im się empirycznie wykazać – za pomocą regresji z wykorzystaniem zmiennej instrumentalnej oraz testów odporności – silną kauzalną zależność między dyskutowanymi zjawiskami. 

    Ich kalkulacje sugerują, że nieodparta skłonność dziennikarzy do prezentowania wydarzeń w sensacyjno-hiperbolicznej konwencji generuje na przestrzeni następnego tygodnia około trzy dodatkowe masowe strzelaniny poprzez stymulowanie naśladowców do inicjowania kolejnych ataków. Ten jakże fatalistyczny mechanizm wydaje się odpowiadać ogółem za ponad połowę (55 proc.) wszystkich strzelanin zarejestrowanych na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki od stycznia 2013 roku do czerwca 2016. Badacze sformułowali swoje wnioski zaskakująco stanowczo, stwierdzając w podsumowaniu, że odkryta korelacja ma charakter konsekwentnie przyczynowo-skutkowy, w sensie – podnosi liczbę przyszłych incydentów regularnie na całym analizowanym odcinku czasowym: Our findings consistently suggest that media coverage systematically causes future mass shootings. (…) 55 percent of all mass shootings between January 1, 2013 and June 23, 2016 are explainable by news coverage.

    Dla porządku warto doprecyzować, że na potrzeby doświadczenia autorzy z IZA zdefiniowali “strzelaninę” niezwykle pojemnie jako każdy przypadek użycia broni palnej (bez względu na lokalizację) z minimum czterema osobami rannymi bądź zabitymi (z wykluczeniem sprawcy), natomiast za podstawowe źródło reportaży i wiadomości posłużył im flagowy program stacji ABC News – ABC World News Tonight, przyciągający średnio rekordowe 8 milionów widzów.

    Dygresja: dwa lata wcześniej na konferencji zorganizowanej pod auspicjami Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (The American Psychological Association/APA) zaapelowano bezpośrednio do mediów o zaprzestanie epatowania nazwiskami i podobiznami morderców, jak również o odstąpienie od przesadnej egzaltacji w nagłaśnianiu masakr z wieloma ofiarami. Z ostrzeżeń APA jasno wynika, że praktyki te działają niczym wirus zakaźny i w dużej mierze prowadzą do eskalacji strzelanin. Fragment komunikatu prasowego (→ link):

    Czy sprzężenie jest tylko jednokierunkowe? Więcej strzelanin przekłada się na zwiększone zainteresowania dziennikarzy – czy raczej większe zainteresowanie dziennikarzy tworzy popyt na strzelaniny? (…) Po dokonaniu kwerendy archiwalnych materiałów, federalnych statystyk i literatury naukowej ustaliliśmy, że “zaraźliwy” charakter mediów ponosi główną odpowiedzialność za szerzenie się tych nierzadko śmiercionośnych wybuchów agresji. (…) W najbardziej konserwatywnym wariancie – zakładając, że nasze obliczenia są poprawne – powinniśmy zaobserwować ponad 30-procentową redukcję strzelanin, gdy wpływ mediów zostanie wyeliminowany.

    [At this point, can we determine which came first? Is the relationship merely unidirectional: more shootings lead to more coverage? Or is it possible that more coverage leads to more shootings? (…) [We] reviewed data on mass shootings amassed by media outlets, the FBI and advocacy organizations, as well as scholarly articles, to conclude that ‘media contagion’ is largely responsible for increase in these often deadly outbursts. (…) Even conservatively, if the calculations of contagion modelers are correct, we should see at least a 1/3 reduction in shootings if the contagion is removed.]

    Obsesyjno-chorobliwa ekscytacja, z jaką tradycyjne media, tj. prasa papierowa oraz telewizja, donoszą w ostatnim czasie o “aktywnych strzelcach” [1], stanowi fenomen bez precedensu w amerykańskiej historii najnowszej [2]. Jeżeli administracja Obamy zostawiła po sobie jakieś trwałe dziedzictwo, to zaryzykuję tezę, że jest nim popularyzacja wyrażenia ‘mass shooting(s)’ w slangu żurnalistycznym (→ link):

    US_CRIME_RATES

    Najbardziej destruktywne w tym wszystkim – oprócz naturalnie opisanego na wstępie procesu nakręcania spirali strzelanin – nie jest wcale samo hipnotyczne powtarzanie tych dwóch słów, lecz to, że udokumentowany na powyższych wykresach, ekspansywny wzrost częstotliwości użycia przytoczonej frazy, kompletnie rozmija się z faktyczną częstotliwością występowania zdarzeń, które są za jej pomocą opisywane.

    Zgodnie z oszacowaniami Departamentu Sprawiedliwości, ogólny wskaźnik wiktymizacji dla przestępstw z użyciem broni palnej (rozboje, napaści, gwałty) skurczył się o niewiarygodne 85 proc. w stosunku do roku 1993. Wskaźniki przemocy z udziałem broni na terenie placówek edukacyjnych systematycznie maleją i aktualnie ustabilizowały się na najniższym poziomie od dwudziestu lat, z kolei publiczne masakry popełniane przez zamachowców-samobójców z perspektywy długofalowej ewaluacji statystycznej wykazują typowy dla ekstremalnie rzadkich incydentów, randomowy szum i w konsekwencji trudno wyznaczyć jakiś konkretny trend poza banalną konstatacją, że linia regresji jest “płaska”.

    Krótko mówiąc, rzeczywistość wykreowana nijak nie odzwierciedla empirycznej. Przelewające się przez Amerykę “tsunami krwawych strzelanin”, które tak bardzo chcą widzieć w swoich hoplofobicznych fantazjach autorzy edytoriali dla nowojorskiego “Timesa”, to zatem nic innego jak fala skondensowanych i nieustannie taśmowo reprodukowanych medialnych doniesień na ich temat, kumulujących się dodatkowo na niewielkim odcinku, ponieważ producenci narracji, z czysto politycznych względów [3], ogniskują uwagę odbiorców na jednej określonej kategorii przestępstw i dmuchają ten balon nieproporcjonalnie do jego realnego znaczenia.

    James Alan Fox, profesor kryminologii z Uniwersytetu Północno-Wschodniego w Bostonie, w raporcie “Moving Beyond Newtown” zamieścił następującą konkluzję przy okazji rewidowania mitologii narosłej wokół masakr bronią palną: 

    Jeżeli cokolwiek uległo spotęgowaniu w kontekście masowych morderstw, to kolektywny strach, niepokój i powszechne przeświadczenie, że sytuacja robi się coraz gorsza. Percepcja ta jest niewątpliwie związana ze stylem uprawiania publicystyki i wszechobecną dominacją zaawansowanych technologicznie transmisji medialnych.

    [If anything has increased with regard to mass murder, it is the public’s fear, anxiety, and widely held belief that the problem is getting worse. Unquestionably, this perception is linked to the style and pervasiveness of news-media coverage owing in large part to advances in technology.]

    Kluczową rolę, jaką odgrywają media w procesie nakręcania perpetuum mobile dezinformacji, dostrzega również Grant Duwe, analityk z Departamentu Więziennictwa w Minnesocie, który naukowo zajmuje się zagadnieniem historycznej interpretacji zjawiska masowych zabójstw w kulturze amerykańskiej:

    Ponieważ intelektualiści, dziennikarze i profesorowie akademiccy opierają swoje poglądy niemal wyłącznie na medialnych doniesieniach jako źródle wiedzy, to poczynili oni wiele kontrowersyjnych twierdzeń dotyczących zasięgu oraz samej natury masowych mordów, albowiem najbardziej nagłaśniane przypadki należą także do najmniej reprezentatywnych przejawów tej zbrodniczej działalności. Potem media znowu cytują i  propagują większość z tych twierdzeń i błędne koło zniekształceń zamyka się.

    [Because claimsmakers have relied almost exclusively on national news coverage as a source of data, they have made a number of questionable claims about the prevalence and nature of mass murder since the high-profile cases represent the most sensational and least representative mass killings. And the news media have completed the circle of distortion by disseminating the bulk of the claims that have been made.]

    Kenna Quinet, kryminolog z IUPUI w stanie Indiana, wskazuje na zmianę mody jako możliwą przyczynę nadużywania zwrotu “mass shooting”. W latach 80. XX wieku niepokój wzbudzali samotni psychopaci i ich naśladowcy, kiedy indziej porywacze dzieci, obecnie zaś zbiorową świadomością zawładnęli uzbrojeni w karabiny szturmowe anonimowi zabójcy:  

    W epoce po Columbine ten rodzaj epatowania sensacją mocno zaciemnia rzeczywistą skalę problemu. Wydaje się, że oto hiperboliczne przedstawianie zagrożenia ze strony seryjnych morderców ustąpiło pola retoryce epidemii w odniesieniu do morderców masowych i teraz znowu ludzie myślą, że może im się przytrafić coś złego.

    [This sort of Columbine-era breaking news coverage of the latest mass public shooting has really distorted their idea of how many of these events there are. It seems like we’ve stopped the hyperbole and epidemic talk about serial killers and we’ve switched over to talk about mass killers. Now people think that can happen to them.]

    W głośnej publikacji sprzed ponad dwóch dekad, eksplorującej wątek etycznych dylematów związanych z relacjonowaniem przemocy, Clayton Cramer odnotował:

    Gdy ogół społeczeństwa, intencjonalnie lub nie, wprowadzany jest w błąd co do specyfiki przestępstw, ich stopnia nasilenia, względnie zasięgu występowania, zarówno polityczne, jak i prywatne decyzje cechować się będą wszystkim tylko nie zdrowym rozsądkiem. Kiedy komunikaty medialne stają się po prostu nieskończoną repetycją tragedii o nikłej wartości poznawczej, paraliżujący efekt strachu zbiera swoje żniwo wśród współczesnej widowni.

    [When the population has been misled, intentionally or not, about the nature of the crimes in a society, and the rarity or commonality of those crimes, their decision making will be anything but rational. When the media coverage is simply endless repetition of apparently meaningless tragedies, the numbing effect doubtless takes its toll on our population today.]

    Steven Pinker, guru psychologii i nauki o języku, w wywiadzie dla portalu Vox:

    Zamachy organizowane przez terrorystów czy strzelaniny dokonywane przez szaleńców są sposobem na sterowanie przekazem medialnym. Jedyną gwarancją zyskania sławy jest zabicie jak największej liczby niewinnych ludzi. Dopóki media będą uporczywie i bez końca promować zbrodnie popełniane przez masowych morderców, tak długo istnieć będzie nisza dla ich rozmaicie motywowanej działalności.

    [Terrorism and rampage shootings are ways in which small numbers of individuals can manipulate the media. The only guaranteed way of becoming famous is kill a lot of innocent people. As long as media will give endless publicity to multiple murderers, they create a niche for people who want to make a difference for a political cause or their own ego.]

    Na koniec błyskotliwe spostrzeżenie od Raymonda Kurzweila, amerykańskiego informatyka i futurologa. Otóż jeszcze do niedawna przekazywanie wiadomości odbywało się przeważnie drogą ustną. Posuwając się wzdłuż szlaków handlowych razem z karawanami kupieckimi czy posłańcami dźwigającymi pocztę, nowiny rozprzestrzeniały się z szybkością maszerującego piechura lub galopującego konia. Aktualnie dzięki łączom satelitarnym obrazy obiegają równik w ciągu raptem kilku sekund. Czas i odległości uległy skróceniu, zaś subiektywne odczuwanie teraźniejszości stało się doznaniem intensywniejszym niż kiedykolwiek wcześniej:

    Ludzie myślą, że świat schodzi na psy. Podobne głosy da się usłyszeć zarówno z prawej, jak i lewej strony. Taka jest wspólna percepcja. Szkopuł w tym, że to nie sytuacja na świecie się pogarsza, lecz nasz dostęp do informacji o złych rzeczach się polepsza. Gdy sto lat temu w wyniku jakiejś bitwy znikała z powierzchni globu sąsiednia wioska, większość ludzi nie miała o tym pojęcia. Dzisiaj natomiast śledzimy kataklizmy i erupcje przemocy na żywo.

    [People think the world’s getting worse, and we see that on the left and the right. That’s the perception. What’s actually happening is our information about what’s wrong in the world is getting better. A century ago, there would be a battle that wiped out the next village, you’d never even hear about it. Now there’s an incident halfway around the globe and we not only hear about it, we experience it.]

    ________________

    [1] Definicja “aktywnego strzelca” za FBI: osoba czynnie zaangażowana w zabijanie albo próbę zabójstwa ludzi na gęsto zaludnionym obszarze (link).

    [2] Zachowanie dziennikarzy celnie sparodiował Brian Sack.

    [3] Komentując masakrę na oregońskim kampusie w Roseburgu, Obama sam wyszedł z inicjatywą upolityczniania zjawiska. Cytat: And, of course, what’s also routine is that somebody, somewhere will comment and say, Obama politicized this issue. Well, this is something we should politicize.